środa, 20 marca 2013

Rozdział VI

   Do sali treningowej odprowadziła mnie Algida w obstawie Tomato i Cucumbera. Większy z psów przyglądał się nam z iskierką szaleństwa w oczach, za to mniejszy był czujny i niezbyt przyjaźnie nastawiony.
- One zawsze tak?- zagadnęłam Algidę, wskazując głową na tę dwójkę. Tomato, widząc że okazuję mu zainteresowanie, najeżył się jeszcze bardziej. Dziewczyna zerknęła na psy i uśmiechnęła się lekko.
- Tak, nierozłączni przyjaciele. W sumie nawet im trochę zazdroszczę... Tej ich przyjaźni. Zawsze trzymają się razem i stoją u swego boku bez względu na wszystko. Myślę, że w świecie ludzi taka przyjaźń nie istnieje.
Ze względu na częste wyprowadzki, nigdy nie zdążyłam się z nikim zaprzyjaźnić, więc nie byłam biegła w tym temacie. W głowie pojawił mi się jednak obraz mojej matki, która niemal co wieczór otwierała album ze zdjęciami i brała do rąk fotografię, na której uchwycony był mój ojciec z szerokim, szczerym uśmiechem na ustach. Było to jedyne jego zdjęcie, jakie posiadałyśmy. Nosiło ono na sobie ślady smutku i rozpaczy - za każdym razem, gdy mama brała je do ręki, nie umiała pohamować płaczu. Od odejścia mojego ojca minęło ponad siedemnaście lat, a moja matka nigdy nawet nie spojrzała na innego mężczyznę.
- A czy nie na tym właśnie polega miłość?- spytałam, na co Algida posłała mi litościwe spojrzenie.
- Na jakim świecie ty żyjesz? Taka miłość istnieje chyba tylko w bajkach... Ludzie zawsze odchodzą.
Z tym akurat nie mogłam się nie zgodzić.
   Następne kilka kroków przeszłyśmy w milczeniu, aż dotarłyśmy pod salę treningową.
- No to zostawiam ciebie i Viatora samych- powiedziała i mrugnęła do mnie- Życzę boskiej zabawy.
Rzuciłam jej zrezygnowane spojrzenie, po czym weszłam do sali. Była wielka, jeszcze większa od stołówki. Pod ścianami stały przyrządy do ćwiczeń, a na jednej ze ścian wisiał arsenał mieczy. Nie licząc mieczy, wszystko było tu dziwnie nowoczesne, biorąc pod uwagę, że był to obóz herosów.
   Gdy tylko drzwi się za mną zamknęły, usłyszałam po swojej prawej stronie głos Viatora:
- Nie wiem, co zalicza się do twoich umiejętności, ale z pewnością nie jest to pukanie.
Spojrzałam na mężczyznę, unosząc brwi. Siedział na dużym fotelu, krzyżując nogi w kostkach, a w ręce trzymając książkę. Sądząc po żółtym odcieniu jej kartek, musiała być wydana jeszcze przed moimi narodzinami.
- To sala treningowa, prawda? Dostępna dla wszystkich. Co znaczy, że nie muszę pukać, zanim do niej wejdę.
- Kiedy ja tu jestem, musisz- powiedział twardo, powracając do lektury- Na rozgrzewkę przebiegnij pięć kilometrów na bieżni.
Wytrzeszczyłam oczy. Pięć kilometrów?! Nie umiałam przebiec jednego, a co dopiero pięciu. Jednak Viator nie miał szansy ujrzeć mojej dezaprobaty, gdyż nie odrywał wzroku od książki. Uśmiechał się jednak pod nosem z satysfakcją, co było dla mnie dowodem na to, że wiedział, jaką trudność sprawi mi to zadanie.
Jęknęłam i skierowałam się w stronę bieżni. W myślach rzucałam w niego wszystkimi oszczerstwami, jakie przyszły mi do głowy. Na głos jednak nie powiedziałam ani słowa, czując, że na to liczył.
Związałam włosy w koński ogon i rozpoczęłam mój bieg od tempa 5km/h.
- Obyś się nie spociła!- zawołał Viator ze swojego fotela, ja jednak puściłam jego uwagę mimo uszu, obawiając się, że mogłabym powiedzieć coś bardzo niestosownego. Więc tak miały wyglądać nasze treningi? Ja miałam co lekcję harować, a on się obijać? Nie ma co, nie mogłam trafić na lepszego trenera.
   Zdołałam przebiec trzy kilometry, na więcej jednak nie było mnie stać. Byłam zlana potem, a nogi wołały o litość. To był największy wysiłek fizyczny, jaki zrobiłam w ciągu całego mojego życia.
   Podeszłam do Viatora i stanęłam przed nim, kładąc ręce na biodrach. Dopiero gdy mój cień padł na jego książkę, podniósł wzrok.
- Zostały ci jeszcze dwa kilometry do przebiegnięcia- powiedział, a ja wolałam nie pytać, skąd o tym wiedział.
- Słuchaj, postawmy sprawę jasno. Ja nie chcę tu być, ty nie chcesz tu być. Więc może odpuśćmy sobie te treningi, co? Jeśli coś mnie zaatakuje, skorzystam z pomocy wody, tak jak ostatnio.
- Tak, woda...- powiedział, a w jego oczach zatańczyły iskierki zainteresowania- Bo możesz całkowicie na niej polegać, prawda?
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o co mu chodziło. Zainteresowanie mieszało się z wrogością w jego oczach, a ja nie umiałam stwierdzić, dlaczego.
- Tak, mogę. To mój żywioł, coś, co mam w sobie od dziecka. Ty też jesteś herosem, prawda? Tobie też boski rodzic na pewno przekazał jakiś talent... I bynajmniej nie mam tu na myśli irytowania innych.
Gdy zrozumiałam, co powiedziałam, wytrzeszczyłam szeroko oczy, nie wierząc, że posunęłam się tak daleko. Bądź co bądź, był moim nauczycielem. Czekałam na wybuch, on jednak tylko uśmiechnął się z wyższością na słowo "heros", a drugiej części zdania jakby nie usłyszał. 
- Nieważne- machnął ręką- Co do twojej propozycji, to tylko raz w całym moim życiu nie wysłuchałem danego mi rozkazu. I wiesz, jak to się skończyło?- pokręciłam głową, choć wcale nie czekał na moją reakcję- Zostałem wysłany do Hadesu. I uwierz mi, nie mam najmniejszej ochoty tam wracać.
- Żartujesz, prawda?- spytałam, mając nadzieję, że nie usłyszał przerażonej nuty w moim głosie.
- Nie. Trochę tam za ponuro jak dla mnie- wzruszył ramionami, na co zmrużyłam oczy.
- Jesteś niemożliwy, instruktorze- prychnęłam, biorąc do ręki butelkę wody. Ugasiwszy pragnienie, zwróciłam się do niego ponownie- Powiedz mi może, na czym polegać mają nasze treningi? Bo jak na razie niewiele mnie uczysz, jedynie czytasz tę swoją durną książkę. 
- Co do durnej, to całkowicie się z tobą zgadzam. Mitologia ma w sobie jakieś dwa procent prawdy, reszta to zmyślone historie. Że niby dziecko Hermesa i Afrodyty to Hermafrodyta?-prychnął- Jakby oni w ogóle mieli dziecko!
Zmarszczyłam brwi, przysłuchując się jego narzekaniom. Trochę nazbyt się tym przejmował, jak na mój gust. 
- A skąd ty to niby możesz wiedzieć?- spytałam- Ja na przykład lubię fragment o Hermafordycie. Pokazuje, że Afrodyta i Hermes jednak nie byli tak idealni, skoro mieli tak... specyficzne dziecko.
Czytając po minie Viatora, moja wypowiedź w połowie go zirytowała, a w połowie zniesmaczyła. Widziałam, że z chęcią wdałby się ze mną w dyskusję, jednak po kilku sekundach wewnętrznej walki, porzucił ten zamiar. 
- Nieważne- usłyszałam to od niego już drugi raz dzisiaj. Czyżby jego ulubione słówko?- Jutro przyjdź na trening o ósmej i uprzedzam, że będziesz miała, jak to się mówi, spory "wycisk". Jeśli dzisiaj nie umiałaś przebiec pięciu kilometrów, jak zdołałabyś uciec potworom? Na przykład Cyklopom, którzy, nawiasem mówiąc, zaatakowali nas wczoraj?
- To byli CYKLOPI?!- Wytrzeszczyłam oczy, przetrawiając ten fakt. Minęło kilka sekund, niż dodałam- Poradziłabym sobie z nim tak samo, jak ostatnio. Za pomocą wody. 
Na to zdanie, Viator uśmiechnął się z lekką drwiną i ruchem głowy wskazał na trzymaną przeze mnie butelkę, w której było jeszcze trochę wody. 
- Skoro jesteś tak przekonana o swoich zdolnościach, proszę, pochwal się nimi. Porusz wodę w tej butelce. 
- Naprawdę muszę ci cokolwiek udowadniać? Przecież widziałeś jak powaliłam tamtych... cyklopów- dalej trudno było mi uwierzyć, że coś takiego w ogóle istniało.
- Tym bardziej, myślę, że coś tak łatwego jak poruszenie wodą w butelce nie sprawi ci kłopotu- obstawiał przy swoim, a irytujący uśmiech dalej tańczył na jego ustach. Wyrzuciłam ręce w górę w geście poddania i popatrzyłam ze skupieniem na wodę. Wydałam jej rozkaz. 
I nic. 
Nie poruszyła się nawet odrobinkę. Marszcząc brwi ze skupieniem, spróbowałam ponownie. Dalej nic. Nie byłam w stanie jej kontrolować. Czując narastającą panikę, zerknęłam na Viatora, który przyglądał mi się, jakby widział mnie po raz pierwszy.
- Ciekawe- powiedział do siebie cicho, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Dlaczego... Jak to możliwe... Przecież woda to mój żywioł!- wybuchłam, przysuwając się do Viatora i patrząc na niego ze złością- Co mi zrobiłeś?! Wiedziałeś, że nie będę w stanie nad nią zapanować, prawda? To dlatego kazałeś mi zrobić demonstrację!
- Nie wiedziałem- powiedział cicho- Podejrzewałem.
- Co dokładnie podejrzewałeś?- spytałam ze złością- Że straciłam moce?
- Uspokój się, nie straciłaś mocy- powiedział ze zniecierpliwieniem- Umiesz kontrolować wodę, ale nie każdą... Wiemy, że umiesz nad wodą z fontanny, wodą z kranu... Jednak nie nad mineralną. Nie wiem, od czego to zależy, ale dowiem się- po kilku sekundach dodał- Jedno jest pewne: nie jesteś córką Posejdona.
- Nie?- uniosłam brwi. Dużo nowości jak na jeden dzień. Za dużo.
- Dzieci Posejdona kontrolują wszystko, co wodne. Nieważne, czy to woda mineralna, czy kranowa - umieją kontrolować każdy jej rodzaj. Ty natomiast... -złośliwy uśmiech pojawił się na jego ustach- Jesteś troszkę wybrakowana.
Popatrzyłam na niego groźnie, lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć, drzwi za mną się otworzyły. Obróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam piękną dziewczynę stojącą w progu sali. Była to ta sama czarnowłosa kobieta, którą widziałam wczoraj, czuwającą przy łóżku Mike'a.
- Viatorze, mam problem.- powiedziała z niechęcią wymalowaną na twarzy- Twoja siostra przyjechała

_________________
Trochę dawno się nie widzieliśmy, co? Jednak chorowałam na brak weny i brak czasu. Zresztą, komu ja to mówię. Na pewno wiecie, jak to jest. Przepraszam również, że zaniedbałam nieco Wasze opowiadania - postaram się je jak najszybciej nadrobić.
Nowy rozdział powinien pojawić się w okolicach 1 kwietnia (:

PS. Szczęśliwego pierwszego dnia wiosny! Choć jedyne stwierdzenie, które nasuwa mi się teraz na myśl to, że ładną zimę mamy tej wiosny :D


43 komentarze:

  1. Chyba nie wspominałam, ze podobają mi się imiona psiaków: Tomato i Cucumber, będące odpowiednikami angielskiego pomidora i ogórka :)

    Rozdział jest naprawdę ciekawy. Podoba mi się szorstkość i pewność siebie Viatora. Fakt, że jeden jedyny raz był nieposłuszny sprawił, że jestem jeszcze bardziej ciekawa.

    Do tego nasza kochana główna bohaterka! Jakiż ona dostała wycisk. :)
    Fajnie postawiła sprawę: Ona nie chce tu być i Viator też. Jej szczerość mnie rozbraja.
    Jest niezwykle barwną postacią, i to pod wieloma względami.

    No cóż, bardzo mi się podobało. :)

    Pozdrawiam serdecznie.
    http://magic-of-elementals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wycisk to dopiero będzie! 5 kilometrów to nic, w porównaniu z tym, co będzie się działo, uwierz ^^
      Cieszę się, że ci się podoba!

      Usuń
    2. O, widzę że zmieniłaś szablon. ładny. :)
      No to czekam w takim razie na rozwój akcji i zapraszam do siebie (na zmieniony adres, nowa notka): http://goniacy-slonce.blogspot.com/

      Usuń
  2. Mówiłam, że Bea nie jest córką Posejdona. Nadal twardo obstawiam Okeanosa.
    Dziękuję. Już samo wspomnienie o Hadesie wywołało u mnie uśmiech :D . Z Mikiem jest coraz gorzej, a więc czyżby umierał? Czyżby moje przypuszczenie były słuszne? Łoj!
    Hum, mit o Hermafrodycie wydaje się być bardzo prawdopodobny. W końcu Afrodyta jest boginią miłości. Z kim to ona nie spała? Ma męża Hefajstosa (którego notabene średnio lubi), a jeśli chodzi o kochanków, to zaliczamy do ich grona Aresa. I nie tylko (ale Afrodyta i tak Zeusa nie przebije). Na Hermesa w końcu paść musiało, naturalna kolej rzeczy. Skoro jednak mówi, że nie...?
    Ciekawe, czy Ogórek i Pomidor wtrącą kiedyś swoje trzy grosze. Bo ja wiem? Może są to zwyczajne psy, a może jest to nawiązanie do jakiegoś mitu. Może do Likaona, Orfeusza, Eurydyki?
    Ładna pogoda, co nie? :D

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, prosiłaś mnie o coś z Hadesem! Szczerze to o tym zapomniałam, no ale jakoś tak wyszło, ze i tak napisałam. Nie tyle o osobie, co o miejscu, no ale nazwa ta sama :P Co do Tomato i Cucumbera to w zamierzeniu miały to być zwykłe psy, ale może właśnie podsunęłaś mi fajny pomysł :D
      A o pogodzie to nawet nie wspominaj! :P

      Usuń
  3. Coraz bardziej lubię Viatora i Beatrice. I coraz bardziej jestem ciekawa całej tej sprawy z jej ojcem... Ten fragment z mitologią był rozbrajający ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z każdym rozdziałem coraz bardziej lubię pisać o Hermesie i Trice (: Dziękuję!

      Usuń
  4. Wróciłaś, wróciłaś! ^.^ jak ja się w tego cieszę! Oczywiście rozumiem cię, też niekiedy mam takie zaniki weny, ale wolałabym aby u ciebie one nie występowały. Bo ja już teraz nie mogę się doczekać kolejnego. A więc zaczynając od początku. pieski<3 jak ja po prostu czytam ich imiona to normalnie chce mi się śmiać. One są takie... fajne! I zgadzam się z Algidą. Wydaje mi się, że taka przyjaźń jak ich nie występuje. bo wystarczy, że jedno powie coś nie tak, a wszystko się rozpada. Ech to takie przykre.
    Przeraziłam się czytając o tych 5 kilometrach. Już nie chce treningów z Viatorem! ja nawet bym na bieżnie nie weszła! Raz na niej stanęłam, podczas badania,a pielęgniarka musiała mnie łapać, bo jej odleciałam. Bieżnia jest be, be! Z tym Hadesem to mnie Viator przeraził. Co on takiego zrobił? bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć niczego z mitologii. Gdy czytałam o tych jego dzieciach z Afrodytą, prawie nie leżałam na ziemi ze śmiechu. i nie dziwię się mu że tak mu się to nie podoba. Został oskarżony o... eee płodzenie dziwnych dzieci??? hahahahahaha
    Jak przeczytałam zdanie "Jesteś niemożliwy, instruktorze" od razu skojarzyło mi się z Dymitrem i Rose, tylko, że tam było Towarzyszu;) I co ten związek nauczyciel-uczennica też się tak skończy? *.* Niepokoił mnie ten tekst o tym, ze nie jest córką Posejdona. Jeżeli nie on to kto? Choć nie chyba niestety już to wiem. Tylko mi nie mów, ze jest to pewien władca, który władał morzem przed Posejdonem? Obym jednak się myliła.
    Jak tak możesz, Wieszak ma żyć! on musi się z tego wygrzebać. no chyba, ze chcą aby ja się tam pojawiła i sama go wygrzebie i przy okazji zniszczę bieżnię! ;P
    I mam nadzieje, że do tego 1 kwietnia rodziła się pojawi i, ze nie zrobisz nam jakiegoś Prima Aprylis;)
    pozdrawiam i życzę dużo weny, a jeżeli nie będziesz jej miała to oddam ci trochę swojej;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie od Ciebie pożyczę troszkę (albo i troszkę więcej) weny!
      Ogólnie to ja lubię biegać, może niekoniecznie na bieżni, ale widzę, że pod tym względem Trice jest bardziej podobna do Ciebie (; No ale praktyka czyni mistrza, a Hermes zamierza dać jej niezły wycisk, więc kto wie, może Bea się z czasem przekona do biegania.
      W mitologii Hermes nie miał żadnych przygód z Hadesem, ale postanowiłam dodać taki wątek od siebie... A co zrobił - cóż, tego się w najbliższym czasie nie dowiecie (;
      Co do wyrażenia "Jesteś niemożliwy, instruktorze" to faktycznie, kojarzy się z Rose i Dymitrim, choć dopiero teraz to zauważyłam :D
      Postaram się wyrobić do pierwszego kwietnia, może się uda ^^

      Usuń
  5. Och! Nareszcie doczekałam się nowego rozdziału;)
    Uwielbiam tą niechęć, jaka zrodziła się między Viatorem a Beą. Te ich sprzeczki czy potyczki słowne sprawiają, że uśmiech sam z siebie wypływa na moją twarz. Wyobraziłam sobie twarz Hermesa wykrzywioną w złośliwym uśmieszku. Irytacja heroski na wzmiankę, że jest wybrakowana byłaby fascynująca gdyby nie to nagłe najście.
    Ciekawy pomysł woda mineralna nie poddaj się Beatrice? Heh, no cóż z chemicznego punktu widzenia to kranówka, morska, ta z fontanny i mineralna różnią się dość znacznie, ale gdyby spojrzeć na nią gołym okiem to poza "paprochami" w tej niebutelkowanej to nie ma zbytniej różnicy :p. Czyli aż takie szczegóły też mają wpływ na ich moce? Hmmm... fascynujące.
    Poza tym jestem ciekawa, co nasz "młody" bóg zaplanuje na dalsze treningi dla swej podopiecznej.
    Nie mogę się doczekać Aprilis ‘a, chyba, że zrobisz kawał i dodasz rozdział drugiego:p
    Pozdrawiam i życzę natchnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Te "szczegóły" dotyczące wody mają bardzo duży wpływ, bo bogów morskich w mitologii jest kilku, a każdy włada innym rodzajem (:

      Usuń
    2. Aż tak głęboko w mitologię się nie zagłębiałam, więc mnie to zaskoczyło i to bardzo mile. ;) Braku pomysłowości nikt Ci nie może zarzucić, masz do tego także, niebywałe poczucie humoru a za to bardzo Cię podziwiam. ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Rany, pięć kilometrów, poważnie? :O Mi przebiegnięcie tylu pewnie zajęłoby pół życia i w dodatku na bieżni... Ech, na dworze można by sobie przynajmniej widoki pooglądać. Nie dziwię się, więc że Beatrice wymiękła po trzech, co oczywiście nie uszło uwadze jej trenera. Tak nawiasem ciekawa jestem w jakich fragmentach mitologia w Twoim świecie jeszcze kłamie, skoro Hermafrodyta okazuje się mitem.
    Wychodzi na to, że dar Beatrice jest wybrakowany, zatem nie może być córką Posejdona. Pytanie więc, czyją córką jest? Bardzo istotna i zarazem intrygująca kwestia.
    Biedny Mike ;x Końcówka bardzo niepokojąca i stawia pod znakiem zapytania dojście do zdrowia chłopaka.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wy wszystkie jesteście niewysportowane :D Trochę chęci i 5km przebiega się w jedyne 30 minut ^^
      Mike'a zabijać nie zamierzam, ale kolorowo nie będzie :(

      Usuń
  7. O braku weny i czasu nawet nie musisz pisać, bo doskonale cię rozumiem. Sama ostatnio notorycznie na to cierpię.
    Jednak fajnie, że jesteś i dodałaś coś nowego.
    Rozdział bardzo mi się podobał.
    Nie umiem się jeszcze przyzwyczaić do tych dwóch, przedziwnych psów. Kurczę, aleś wymyśliła, hah :D Gdy pojawia się jakakolwiek wzmianka o nich, to nie potrafię pozbyć się niepokojącego obrazu z mojej głowy, którego na pewno nie chciałabyś widzieć xD W każdym razie lubię je, choć jednocześnie mnie przerażają ^^
    Co do przyjaźni, to chyba niestety będę musiała się zgodzić - taki rodzaj jaki istnieje między tą dwójką na świecie raczej nie istnieje.
    Kurczę, myślałam, że ten trening będzie wyglądał trochę inaczej, a tu Beatrice dostała wielki wycisk i denerwującego, nieco aroganckiego Viatora gratis do zestawu. Już zaczynam jej współczuć, zwłaszcza, że sama biegów wprost nienawidzę. I tak ją podziwiam za te trzy kilometry, które udało się jej pokonać.
    No i oczywiście końcówka okazała się najciekawsza. Czyją córką jest Beatrice skoro nie Posejdona, a jej moc jest 'niepełna'?
    Ah, i co się dzieje z Mike'm. Przyznam, że trochę mnie to zaniepokoiło. Myślałam, że wszystko będzie już dobrze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na razie treningi wydają się niezbyt ciekawe, ale obiecuję, że relacja Trice/Viator się rozwinie i będzie coraz ciekawiej ^^ Nawet dojdzie do takiego momentu, w którym dziewczyna polubi treningi :P
      Co do Mike'a to ja się muszę trochę poznęcać, nie będzie tak łatwo ^^

      Usuń
  8. Strasznie króciutko ;P
    No to BEa sobie potrenowała... Szczerze myślałam, że to będzie coś więcej niż bieganie, ale z 2 strony chyba chciał ją przygotować dopiero na wielki wycisk. W końcu heroska musi być nadprzyrodzono silna ;) Viator to jest ten bóg co nikt nie wie, że on nim jest? To dlatego jest taki arogancji i pewny siebie ;D
    Zaciekawiłaś tym, że Bea nie może kontrolować wody mineralnej i jak moja koleżanką ze studiów (Agata Klimczak) zastanawiam się nad tym z chemicznego punktu widzenia ;P Ah jak studia ryją mózg ;)
    A gdzie Hermes? ;> Dawać go tu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryje, ryje:p Jak dobrze,że sobie od tego odpocznę! Czyli też Cię to zaintrygowało, heh. A co do Hermesia, to, to nie był przypadkiem Viator? :p Tylko on tam tak incognito przebywa :p
      Chyba, że to ja coś przegapiłam czytając?
      Pozdrawiam:p

      Usuń
    2. O, to wy się znacie? ^^ Nie wiedziałam!
      Co do Hermesa, to Viator to Hermes, ale przebywa na świecie incognito, jak to powiedziała Agata, by potwory go nie dopadły. Tak to jest jak się nie dodaje rozdziału przez 3 tygodnie... wszyscy zapominają o czym jest opowiadanie :D

      Usuń
    3. To ja się pogubiłam w tym momencie ;P Jak to Viator to Hermes? Przegapiłam coś naprawdę ;)
      A to może i lepiej, bo taki charakterek powinien mieć w moich wyobrażeniach Hermes i taki ma ;D

      Usuń
    4. Chyba przegapiłaś IV rozdział :D

      Usuń
  9. Uff, myślałam, ze to bedzie jakis strasznie trudny trening, chociaż perspektyka 5 km i tak mnie poruszyła. Dobrze, że ja na razie biegać nie muszę,hehe:)
    Oki, skoro nie jestcórką Posejdona, to kogo? Aż mnie to zadziwia O o Naprawdę!
    Ah i ta ironiczna i jakże ' przyjemna ' rozmowa z Viatorem. No cóż:)

    Pozdrawiam i bedę czekała do kwietnia:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemna rozmowa i Viator nie idą ze sobą w parze! Przynajmniej na razie (;
      Co do pochodzenia Trice na razie nic nie zdradzam :>

      Usuń
  10. No, ja nie mogę z tymi imionami. Algida, Tomato, Cucumber… Masz niezłe poczucie humoru, oj, niezłe ;d
    Więc trening ma polegać na bieganiu? No, czy on zwariował? Myślałam , że zacznie od czegoś strasznie ciekawego, jakieś próby stworzenia z wody postaci, czy czegoś, a tu taka niespodzianka. No, zaskoczyło mnie to nie na żarty. Dość specyficzne zachowanie, skoro dziewczyna jest hmm… heroską? W końcu Viator powinien ją uczyć jak panować nad żywiołem, a nie jak biegać. Ale niewątpliwie ma rację. W końcu Cyklopi na pewno są szybcy, więc jeśli będzie się ociągała, to zostanie w tyle w razie wpadki czy ataku i już po niej. Raczej nie sądzę, by taki Viator po nią wrócił.
    Tak sobie pomyślałam, że może Hermes właśnie dlatego miał dość dziwny stosunek do niej, bo myślał, że jest córką Posejdona i czuł się jakoś tak… rozczarowany, że prawowity dziedzic boga może chodzić po ziemi tak samo, jak i on, że nie jest jedyny. Ale teraz, kiedy okrył, że to wcale nie jest jego córka, to może zmieni swoje podejście? Chociaż obecnie może jeszcze bardziej ją wyśmiewać itp. W końcu jest „wybrakowana”. Ale ciekawy fakt, nie powiem. Czemu akurat wody mineralnej nie mogła poruszyć? Może to przez zmęczenie? Hmm…
    No nic. Rozdział jak na moje przeliczniki był dość krótki, więc szybko go przeczytałam. Za szybko! Nie mniej jednak mi się podobał ^^ Czekam więc na dalszą część. Zwłaszcza, że zrobiłaś coś chyba Mike’owi! Weź go zostaw w spokoju! On fajny człowiek jest! ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dodawać do opowiadania takie "smaczki" jak zabawne imiona i cieszę się, że się podoba.
      Co do Hermesa, to Twoja teoria jest nawet bliska prawdzie, lecz trochę się z nią mija. Mianowicie Hermes podejrzewa, kogo córką jest Trice, lecz nie jest tego pewny. Dlatego prosił Beatrice o demonstrację. Fakt, że nie umiała poruszyć wody mineralnej bardzo go zaniepokoił i upewnił w przekonaniach, choć nadal nie jest 100% pewny.
      Rozdział może i krótki, a pisałam go przez 2 dni! :P
      A nad Mikiem się trzeba trochę poznęcać ^^

      Usuń
  11. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona :D Świetnie przedstawione postacie i historia zapowiada się bardzo interesująco. Bea miała niezły trening ja bym nie przebiegła nawet trzech :P I myślę, że wiem kogo córką jest :P Viatora bardzo lubię, fajny z niego bóg :D I mam nadzieję, że z Mikiem w końcu wszystko będzie dobrze. Czekam na więcej :D
    KATEE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Katee, fajnie, że znalazłaś czas, by przeczytać!
      Nad Mikiem się troszkę poznęcam, a co :D

      Usuń
  12. Zacznę tak nie po kolei, bo od mowy odautorskiej, ale wiesz, że ja też akurat mam w opisie na gg zdanie "ładną mamy zimę tej wiosny"? xD Zaiste, gdy patrzę na ten wstrętny śnieg... Grr... Nienawidzę zimy. Jak dla mnie cały rok mógłby być maj.
    Tak się spodziewałam, że pierwszy trening skończy się wyciskiem. Bieganie... Kurczę, ciężko sobie wyobrazić gorsze zadanie, kiedy się nie umie przebiec nawet pięćdziesięciu metrów, a co dopiero pięciu kilometrów. Dla mnie nawet pogoń za autobusem jawi się jako coś okropnego.
    Beatrice jest bezczelna i pewna siebie, lubię tą bohaterkę, cieszę się, że ma takie cechy, co nie czyni jej kolejną uległą, potulną dziewuszką, ale pewnego dnia może się sparzyć. Tym bardziej, że wydaje się taka pewna swoich umiejętności, a okazuje się, że wcale nie są one takie idealne, i nie zawsze może na nich polegać.
    Ciekawa jestem w takim razie, kto jest jej ojcem i jak będzie wyglądać kolejny trening z Viatorem, który zachowuje się dosyć irytująco ;). No i co będzie z Mikiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej niechby był lipiec cały rok! No ale muszę przyznać, że dobrą stroną zimy są narty <3
      Beatrice kreuję właśnie na bohaterkę silną i niezależną, nie zniosłabym, gdyby była kolejną Bellą ze Zmierzchu (;

      Usuń
  13. świetne naprawdę:D.Kiedy można się spodziewać następnych rozdziałów??????
    Już nie mogę się doczekać:)Masz wielki talent!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki (: Tak jak pisałam, nowy rozdział powinien pojawić się 1 kwietnia.

      Usuń
    2. już nie mogę się doczekać ^^

      Usuń
  14. No proszę... Wybrakowana? To stwierdzenie mnie po prostu rozłożyło na łopatki. :) Genialne. W ogóle Viator jest genialny i uwielbiam gościa. I jeszcze to czytanie o sobie. Facet nie ma co robić czy co? :) No i co z Mike'iem? Czekam z niecierpliwością na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O tak, ładna zima jest tej wiosny :)

    Boże, jak ja się ubawiłam czytając rozmowy z Hermesem. jak to nastolatka tłumaczy bogowi, że wie lepiej od niego kim jest i jakie ma dzieci xD Chociaż za tę wybrakowaną to już myślałam, ze czy bóg czy nie bóg, to Beatrice go zabije.

    Hmm, z Mikem gorzej... Kurczę, chyba nie pozwolisz mu umrzeć?

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrobiłam nareszcie :) Rozdział super, Viator uwielbiam go,ciekawe dlaczego Bea nie może kontoloac wody mineralnej ? Mam też nadzieje,że Mike przeżyje.
    kate38

    OdpowiedzUsuń
  17. Zmieniłaś szablon, bardzo ładny, podoba mi się:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nowa szata graficzna bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam i Wesołych Świąt :)
    kate38

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten rozdział jest wręcz boski =D
    Jestem ciekawa kim w takim razie jest Bea...
    Może jego bratanicą, albo wnuczką.
    W każdym razie czekam na kolejne rozdziały i zapraszam do mnie: http://przekleta-nawiecznosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. hej kiedy możemy się spodziewać dodania nowego rozdziału???
    V

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział już się pisze, powinien się pojawić jutro lub pojutrze (: Wiem, wiem, znowu zawaliłam termin

      Usuń
  21. Ojej, lubię Viatora, fajny jest ^^ Szczególnie jak nabija się z głównej bohaterki ^^ I weeeeź... jestem coraz bardziej ciekawa kto jest jej rodzicem i w ogóle, to nie fair xd ja chcę wiedzieć xd Nom, a cały rozdział fajny ^^ I nie wiem czemu ta książka na sali treningowej jakoś z Dimką mi się skojarzyła xd taaa... cała ja xd
    i w ogóle coś widzę, że ciągle jak to piszesz sama, zawalasz terminy, nieładnie :P no, ale trudno, wszyscy (nie)cierpliwie i tak czekają ^^
    Ojej i w ogóle sczaiłam, że masz spamownik xd buahahaha, spodziewaj się tam mojego komentarza xd

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak mógł jej powiedzieć, że jest wybrakowana? To naprawę nie brzmiało miło.
    Nie byłą w stanie przebiec 5 km? Boże, jakie te dzieciaki teraz mają słabą kondycje, kiedyś bieganie po podwórku było uznawane za przyjemność.
    Czy ona nie może po prostu pokazać zdjęcia ojca? Nie rozpoznaliby go? To nie jest tak, że bóg przyjmuje za każdym razem taką samą ludzką postać?

    OdpowiedzUsuń

Herosi