sobota, 21 września 2013

Rozdział XV

 Hermes
    Hermes nigdy nie lubił Okeanosa. Choć po wygranej przez bogów wojnie z tytanami, usunął się z życia Olimpu i nie wychylał nosa ze swojego podwodnego królestwa, Hermes jako posłaniec bogów często go widywał. Zeus był naiwny, jeśli myślał, że stary tytan nie zemści się za odebranie mu morza i oddanie go Posejdonowi. Choć Okeanos dalej był panem wszystkich rzek i jezior, bardzo brakowało mu władzy nad morzami i oceanami, którą niegdyś posiadał. Hermes widział to wyraźnie w niechętnych spojrzeniach, które tytan posyłał mu za każdym razem, gdy bóg przychodził przekazać jakąś wiadomość. Gdyby bogowie nie byli wiecznie zajęci sobą, może zdusiliby tą wojnę w zarodku, proponując kompromis. Niestety Zeus ze swoimi wiecznymi problemami z Herą, Atena zajęta obliczaniem kolejnych miliardowych części liczby PI, Ares uganiający się za Afrodytą i sam Hermes, latający po Olimpie niczym firma kurierska, nie zauważyli niczego niepokojącego, dopóki zaprzyjaźnione syreny nie doniosły Posejdonowi o stanie wojennym, który ogłosił Okeanos. To wszystko miało miejsce pięć miesięcy temu, a Hermes był pewny, że przez ten czas tytan zdążył zgromadzić potężną armię.
   A teraz przy jego boku szła córka największego wroga Olimpu. Co więcej, córka, dotyczącej której przepowiednia została wygłoszona już siedemnaście lat temu, w dniu jej urodzin. I choć Hermes wiedział, że wyjściem, które poparłaby Atena, bogini mądrości, byłoby zabicie dziewczyny, nie mógł się do tego zmusić. Przeklęty Nereus i jego pomysł, by to Hermes uczył Beatrice. Przez te wszystkie treningi, które mieli, zdążył ją poznać i polubić. Choć często go irytowała, stała się dla niego kimś w rodzaju przyjaciółki. Często sobie dogryzali i się kłócili, ale mężczyzna musiał przyznać sam przed sobą, że czuł do niej sympatię. I był pewny, że dziewczyna również go polubiła. Gdyby ją zabił, byłby to najpodlejszy uczynek, jaki zrobiłby w całym swoim kilkutysiącletnim życiu. 
- Chciałabym porozmawiać z Nereusem - powiedziała nagle Beatrice, wyrywając mężczyznę z zamyślenia. Całą drogę z plaży do Siedziby przeszli ubrani jedynie w stroje kąpielowe, smagani przez chłodny wiatr. Choć Hermes proponował zdjęcie szortów i oddanie ich dziewczynie, by ją trochę ogrzać, odmówiła. Był jednak pewien, że zrobiła to z wielkim żalem.
- Jeśli nie zaszył się w jakiejś wodnej bańce, myślę, że nie powinno być problemu - odpowiedział, otwierając przed nią drzwi do Siedziby.
- I chciałabym, byś był przy tym obecny - dodała, a jej głos był stanowczy. W jej oczach dalej widział żal i zawód, które sprawił jej ojciec. Już miał odpowiedzieć, gdy przerwał mu męski głos:
- Beatrice? Dlaczego jesteś w bieliźnie?
Odwrócił głowę, by zobaczyć jednego ze swoich uczniów, Isaaca, stojącego na schodach i skanującego dziewczynę wzrokiem. Nie dziwił mu się. Beatrice miała śliczną figurę. Nie była ani za gruba, ani za chuda, a krągłości posiadała w odpowiednich miejscach. Na jej brzuchu można było dostrzec lekki zarys mięśni, które były efektem ich wspólnych treningów. I choć Hermes doskonale rozumiał, dlaczego chłopak patrzy na nią z takim żarem w oczach, nie podobało mu się to ani trochę. Dziewczyna zaśmiała się.
- To jest kostium kąpielowy, Isaac. Nie wyobrażaj sobie za wiele.
- Żebyś wiedziała, że wyobrażam...
Hermes odchrząknął z irytacją:
- Beatrice, chyba mieliśmy iść do Nereusa.
- Jasne - przytaknęła dziewczyna - Pójdę się tylko ubrać i spotkamy się w jego gabinecie, dobrze?
- Odprowadzę cię - zaofiarował się szybko Isaac, na co Hermes wywrócił oczami.
   Gdy odeszli, bóg skierował się w stronę gabinetu Nereusa. Bał się, co tym razem wymyślił stary bóg. Jeśli znowu usłyszy pytanie dotyczące Waj-Faja, nie ręczy za siebie.
   Jednak gdy wszedł do gabinetu, zobaczył, że Nereus nie był sam, a towarzystwo zapewniała mu Selene. Bóg trzymał w rękach szalik i pokazywał go kobiecie, która usilnie starała się zachować zaintrygowany wyraz twarzy.
- Jeszcze nie jest skończony, ale jak tylko skończę szyć skarpetki, wezmę się za szalik - powiedział z entuzjazmem. Gdy zauważył Hermesa, rozpromienił się jeszcze bardziej - Hermesie, chcesz zobaczyć mój nowy twór? Szyłem go na szydełku przez całą noc!
I tak oto zaledwie kilka centymetrów od oczu Hermesa znalazł się żółty szalik z wyhawtowanymi znaczkami Wi-Fi, albo jak Nereus lubił go określać, Waj-Faja.
- Niesamowity - powiedział, a Selene cudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem - Skoro jesteś taki dobry w częściach garderoby, mógłbyś mi wyczarować jakieś ubranie? Tylko naprawdę coś wyczaruj, a nie szyj tego przez całą noc, proszę. Zrobiłbym to sam, ale jak wiesz, moje boskie moce zostały odebrane.
- Och, z przyjemnością - odparł bóg i pstryknął palcami. Dopiero gdy Hermes poczuł, że coś uciska go w gardło, pomyślał, że proszenie Nereusa o pomoc to nie był dobry wybór. Gdy spojrzał do lustra, jęknął.
- Muszka? - wskazał na czerwoną wstążkę w czarne kropki zawiniętą wokół jego szyi - Serio, Nereusie? Muszka?!
Bóg wzruszył ramionami, a za jego plecami otworzyły się drzwi i stanęła w nich Beatrice. Miała na sobie żółtą sukienkę, a jej wcześniej rozwiane przez wiatr włosy były uczesane. Gdy rzuciła okiem na mocującego się z muszką Hermesa, wybuchnęła śmiechem, a Selene jej zawtórowała. Choć nie był zadowolony ze swojego ubrania, ucieszył się, że jego strój ją tak rozbawił. Po tym całym chaosie, w który została wciągnięta, zasługiwała na trochę śmiechu. Zachęcił ją gestem, by weszła do pomieszczenia. Gdy już się uspokoiła, powiedziała z uśmiechem na ustach:
- Widzę, że w ciągu tych paru godzin całkowicie zmienił ci się styl - po chwili jednak spoważniała i zwróciła się do boga morskiego - Nereusie, chciałabym o czymś z tobą porozmawiać... Selene, myślę, że również powinnaś przy tym zostać.
Gdy usłyszeli jej ton, uśmiechy zeszły z ich ust. Czas na żarty się skończył. Hermes, wreszcie pozbywając się ośmieszającej muszki, przysiadł na brzegu biurka. Beatrice przygryzła wargę i zaczęła bawić się palcami. Widział, że nie wiedziała od czego zacząć. Postanawiając jej pomóc, oznajmił:
- Wiemy już, kto jest ojcem Beatrice.
- Tak - potaknęła dziewczyna, posyłając tułaczowi wdzięczne spojrzenie - Ale uprzedzam, że wam się to nie spodoba.
- Kto? - popędziła ją Selene, ale jej głos był łagodny.
Beatrice wciągnęła powietrze i powiedziała:
- Okeanos.
    W gabinecie zapanowała grobowa cisza. Beatrice wbiła wzrok w podłogę, a spojrzenia Hermesa i Selene się skrzyżowały. Jej źrenice były rozszerzone, a wzrok niepewny, jakby liczyła, że Hermes zaraz wybuchnie śmiechem i powie "ale daliście się nabrać". Bóg zagryzł jednak wargi i pokręcił przecząco głową. Nie mógł zaprzeczyć prawdzie, nawet jeśli bardzo by tego chciał. Wcześniej rozkojarzone spojrzenie Nereusa skupiło się na Beatrice. Zmarszczył brwi i wycelował w nią palec:
- Wiedziałem, że skądś cię znam! - po czym podskoczył w miejscu i klasnął dłońmi z uciechą - Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! Byłaś tym nieznośnym bachorem, którym musiałem się kiedyś opiekować!
- Dziękuję, to był najmilszy komplement, jaki kiedykolwiek usłyszałam - odpowiedziała Beatrice, starając się ukryć uśmiech. Hermes wiedział, że była przygotowana na dużo gorsze przyjęcie tej wiadomości - Naprawdę się mną opiekowałeś? Jak to możliwe, że cię nie pamiętam?
- Byłaś wtedy małym szkrabem. A jednak bardzo złośliwym... Dalej mnie pobolewa broda, gdy o tym myślę...
- Przepraszam - sielankę przerwał poważny ton Selene - Ale chyba zapomnieliście o tym, kim jest Okeanos - spojrzała na Hermesa i Nereusa z napięciem wymalowanym na twarzy - To nasz największy wróg. Jego oddziały zdążyły zabić już setki herosów, a wojna się jeszcze na dobre nie zaczęła. A ona - wskazała na Beatrice - jest jego córką. Skąd możemy mieć pewność, że jest po naszej stronie?
- Nie możecie - przyznała jej rację Beatrice - Dlatego zamierzam wam to udowodnić. Okeanos mówił, że zamierza zaatakować Siedzibę - nim Nereus i Selene zdążyli zareagować, dodała - Ale tak się składa, że wiem, gdzie jest Palatium, jego królestwo. Opuściłam je godzinę temu. Mogę was tam zaprowadzić.
- Wydasz nam własnego ojca? - spytała z powątpiewaniem w głosie Selene.
- Owszem. Jestem po waszej stronie - powiedziała z mocą, a Hermes był pod wrażeniem jej odwagi. Najczęściej gdy Selene tak na kogoś patrzyła, ludzie chowali się pod stołami i nie mówili ani słowa więcej. Sam często miał taką ochotę. - Nie ma tam wielu osób, a już zdecydowanie potworów. Myślę, że oddziały gromadzą się gdzieś indziej. Palatium jest niemal bezbronne. Możemy tam iść w każdej chwili.
- Ty i Nereus jesteście spośród nas jedynymi, którzy umieją oddychać pod wodą - zauważył Hermes, po raz pierwszy zabierając głos. Wszystkie spojrzenia skupiły się na nim - Mamy w Siedzibie jeszcze paru synów Posejdona, ale to niewystarczająco. Poza tym żadne z was nie jest jeszcze wyszkolone, a już z pewnością nie ty. Przykro mi, Mead, ale taka jest prawda. To byłaby misja samobójcza.
Beatrice pobladła. Wyraźnie nie pomyślała o takich szczegółach. Zaraz jednak stwierdziła:
- Mogłabym sprowadzić Okeanosa na ląd - zaproponowała - Tylko on, bez żadnej armii. 
- A jakbyś to chciała zrobić? - spytał Nereus, bawiąc się muszelką leżącą na biurku - On od lat nie opuścił swojego pałacu.
- Jestem jego córką. Coś wymyślę.
Bogowie rozważali tę propozycję przez kilka długich sekund. W końcu odezwał się Hermes.
- No, to mi się podoba - uniósł dłoń - Jestem za. Kiedy wyruszamy?
Beatrice posłała mu uśmiech, za to Selene spiorunowała go spojrzeniem.
- Viatorze, mogę na słówko? - gestem zachęciła go, by wyszli za drzwi. Wywrócił oczami, ale posłusznie poszedł za nią. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, kobieta powiedziała głośnym szeptem:
- Jesteś taki nieodpowiedzialny! Nie możesz się pakować w każdą bitwę! Nie jesteś supermanem - jej głos coraz bardziej się podnosił - To się może dla ciebie bardzo źle skończyć.
- Jestem nieśmiertelny - przypomniał jej zirytowany. Poruszali ten temat niezliczoną ilość razy.
- Są gorsze rzeczy od śmierci! - warknęła - Jeśli Okeanos zorientuje się, kim jesteś... To byłoby spełnienie jego marzeń. Uwięziłby cię i chciałby przehandlować za wszystkie morza i oceany! A jak myślisz, co na taką propozycję odpowiedziałby Zeus?
Hermes nie musiał nic mówić. Oboje dobrze znali jego odpowiedź. Zeus nigdy nie pozwoliłby, by Olimp przegrał. Nawet kosztem jednego ze swoich synów.
- A wtedy Okeanos mógłby zrobić z tobą, co tylko by chciał - dokończyła Selene - Torturować, poćwiartować i wrzucić do Tartaru....
- Przestań mi mówić, co mam robić - warknął Hermes, nie chcąc jej dłużej słuchać - Mam cię dość, Selene. Dość ciebie i twoich wiecznych uwag... Traktujesz mnie, jakbym nie umiał samodzielnie myśleć!
- A umiesz? - wysunęła podbródek do przodu, gotowa na kłótnię - Zostałam tu wysłana, by cię pilnować, Hermesie. Byś nie zrobił niczego głupiego. Myślisz, że Zeus nie miał żadnych powodów do obaw? Uważasz siebie za aż tak odpowiedzialnego?
- Uważam, że pomysł Beatrice o zmierzeniu się z Okeanosem teraz, gdy się tego nie spodziewa, jest odpowiedzialny - oświadczył lodowato.
- No jasne, bo to pomysł Beatrice - zaśmiała się z drwiną kobieta - Każdy jej pomysł jest dla ciebie dobry, co?
- Zamieniasz się w Afrodytę?! - na to pytanie Selene spojrzała na niego z urazą - Nie mówimy teraz o Beatrice, ale o jej pomy...
- Trochę ciszej, bo Waj-Faj się przestraszy i zniknie - przerwał im Nereus, wyściubiając głowę zza drzwi gabinetu.
- Już skończyliśmy - oświadczył Hermes i mierząc Selene po raz ostatni wzrokiem, wszedł z powrotem do pokoju. Wiedział, że nie podąży za nim. Wolała unikać konfliktów, a gdy już jakieś się pojawiały, chciała jak najszybciej zniknąć. Zanim odeszła, krzyknęła za nim:
- Tylko pamiętaj, że nie będę cię znowu ratować!
    Wywrócił oczami, a Beatrice i Nereus popatrzyli na niego z zaintrygowaniem. Hermes przysiadł na brzegu biurka i zaplótł ręce na piersi. Choć Selene była irytująca, musiał przyznać jej rację. Nie zdołają pokonać Okeanosa w kilka osób. Spojrzał na Beatrice, w której oczach malowała się wielka nadzieja. Żałował, że musi ją zawieść.
- Przykro mi, Mead, ale nic z tego nie będzie. Nie, dopóki nie uzbieramy wystarczającej liczby herosów.
Ogień w oczach dziewczyny zgasł. Wiedział, że zależało jej na tej misji, na wykazaniu się. Jeśli myślał, że tak łatwo odpuści, mylił się. Spojrzała na niego ze złością i spytała drwiąco:
- Czyżby obleciał cię strach?
W ciągu sekundy znalazł się obok niej, a ich głowy oddzielało jedynie kilka centymetrów. Spoglądając na nią z góry, powiedział cicho:
- Nie boję się o siebie, Mead - wyciągnął rękę i okręcił wokół palca pukiel jej włosów - Nie chcę jednak, by tobie spadł choć jeden włos z głowy.
Gdy wpatrywali się w swoje oczy, Hermes widział, jak cała jej złość zaczyna się kruszyć. Nieświadomie przysunęła się do niego bliżej. Bóg cofnął się, przypominając sobie o obecności Nereusa. Stary bóg morski patrzył na nich z zainteresowaniem. Beatrice odchrząknęła:
- Czyli nie pomożesz mi?
- Nie tym razem - pokręcił głową.
- Świetnie - stwierdziła lodowato.
- Bajecznie - zawtórował jej Hermes i oboje wyszli z gabinetu, kierując się w przeciwne strony i zostawiając Nereusa z otworzonymi ze zdziwienia ustami.

Beatrice
   Jeśli Viator, Nereus i Selene myśleli, że nie miałam planu B, grubo się mylili. Poczekałam do drugiej w nocy, bo o tej godzinie cała Siedziba już dawno spała i wykradłam się z pokoju. Na palcach pobiegłam na parter, gdzie znajdowała się tak dobrze mi znana sala treningowa. Spośród wiszących na ścianie setek mieczy wybrałam jeden, najlżejszy, i schowałam go do plecaka. On, razem z nożem, który ukradłam ze stołówki, były najlepszymi narzędziami obronnymi, jakie mogłam zdobyć. Rzuciłam sali ostatnie spojrzenie, a przed oczami przebiegły mi wszystkie moje treningi z Viatorem. Choć cały czas na nie narzekałam, wiedziałam, że będę za nimi tęsknić.
   Następnie skierowałam się na trzecie piętro, gdzie mieściły się sypialnie chłopaków. Nim doszłam do pokoju Isaaca, minęłam około tysiąca portretów przedstawiających herosów, którzy kiedyś uczyli się w Siedzibie. Nie żartuję - ich naprawdę było około tysiąca. Porozwieszane były na całej objętości ścian, każda fotografia podpisana imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia, datą śmierci, boskim rodzicem oraz specjalnymi osiągnięciami. Przeraził mnie fakt, iż zdecydowana większość herosów umarła, nie przekraczając dwudziestego roku życia. To mi dobrze nie wróżyło, zwłaszcza teraz, gdy wybierałam się, by pokonać Okeanosa. 
  Stałam pod pokojem Isaaca przez dobre pięć minut, czekając, aż mi otworzy. Wiedziałam, że go obudziłam, bo nie zapomniał mi o tym napomknąć całe cztery minuty temu, narzekając przez zamknięte drzwi. Zastanawiałam się, co robił przez tyle czasu... Już zaczęłam podejrzewać, że się maluje, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanął uczesany Isaac w sportowych ciuchach. Oczy miał zaspane, ale uśmiech szeroki. Za jego plecami widziałam pokój takiej samej wielkości jak mój, w którym wszystkie elementy wykonane były z mosiądzu lub srebra. Na lampie, która oświetlała całe pomieszczenie, wisiały setki małych kluczyków.
- Wiedziałem, że to się stanie prędzej czy później - powiedział - Ty. W nocy. W moich drzwiach. 
Westchnęłam, ale posłałam mu lekki uśmiech. Nie chcąc niczego przedłużać, przeszłam do sedna sprawy:
- Potrzebna mi twoja pomoc. Jesteś synem boga kluczy, prawda?
- Chcesz się gdzieś włamać, zgadłem? - odpowiedział pytaniem, unosząc brwi.
- Niezupełnie. Moim celem jest... ucieczka. Chcę, żebyś pomógł mi wydostać się z Siedziby. 
- Gdyby mi płacili za każdym razem, gdy słyszę to pytanie... - westchnął, po czym posłał mi niewinny uśmiech - A co ja będę z tego miał?
Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Gdy się odsunęłam, jego oczy szkliły wesołością. 
- Teraz możemy porozmawiać... - zaśmiał się, po czym wyjął z kieszeni dresów mały, złoty kluczyk. Zaczął obracać go w palcach, jakby się ze mną drażniąc - Co powiesz na taki układ: jeśli ci pomogę, umówisz się ze mną na randkę. 
    Zamurowało mnie. Stałam tam i patrzyłam na niego przez dobrą minutę. Gdy w końcu oprzytomniałam, starałam się obrócić wszystko w żart:
- A więc tak się teraz zdobywa dziewczyny?
- I tak zamierzałem cię o to zapytać, ale teraz będę mieć pewność, że pójdziesz - uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Patrzył na mnie z wyczekiwaniem i nadzieją. Pomyślałam, że jeśli przeżyję dzisiejszą wyprawę, mogę równie dobrze się z nim umówić. Miałam jednak przeczucie, że nieprędko wrócę do Siedziby. 
- Dobra, pójdę z tobą na randkę - przyrzekłam, na co jego twarz rozświetliła się jeszcze bardziej - Tylko błagam, pomóż mi stąd uciec. 
   Pół godziny później szłam już przez wąski chodniczek w zachodniej części Palm Bay. W mieście było ciemno, a jedyne światło pochodziło z nielicznych lamp porozstawianych przy ulicy. Przez całą drogę nie zobaczyłam żywej duszy, a ulice były ciche. Dlatego zdziwił mnie widok kobiety malującej graffiti na ścianie, obok której przechodziłam. Napis głosił: "Miłość jest dla cieniasów, nienawidź, a unikniesz bobasów". Zmarszczyłam brwi. Dziwne hasło.
   Już miałam przejść obok niej niezauważona, gdy podniosła wzrok. Jej czarne oczy otoczone były ciemnymi cieniami, a cera była tak blada, że prawie biała. Miała krótkie, czarne włosy, ułożone w irokeza, który pasował do jej wizerunku. Ubrana była w kurtkę motocyklową, czarne skórzane spodnie, do których przyczepiony był srebrny pas i glany. Na ręce, w której trzymała czerwony spray, grzechotała srebrna, ciężka biżuteria. Gdy spojrzała w moje oczy, poczułam nienawiść. Nienawiść do otaczającego mnie świata, do ludzi, którzy teraz smacznie spali w swoich domach, do wszystkiego na tej planecie. Kobieta uśmiechnęła się złośliwie i cofnęła kilka kroków od muru, by podziwiać swoje dzieło. 
- Jak myślisz, może tak zostać? Czy może powinnam jeszcze coś dorysować? Jakieś trupie czaszki? - nie czekając na odpowiedź, mruknęła sama do siebie - Nie, trupie czaszki nie, to bardziej symbol Hadesa...
- Kim jesteś? - warknęłam i sama byłam zdziwiona wrogą nutą w mym głosie. Dlaczego miałam tak wielką ochotę wszcząć z kimś kłótnię? 
Kobieta spojrzała na mnie z wrogością w czarnych oczach. Widocznie nie spodobało jej się, że nie odpowiedziałam na jej pytanie. A może zawsze miała taki wyraz twarzy. Odłożyła spray na ziemię i wytarła ręce o spodnie. 
- Jestem Nemezis, bogini nienawiści. Morfeusz ostrzegał mnie, że nie poznajesz bogów, ale łudziłam się, że mnie skojarzysz... W końcu nienawiść to najczęstsze uczucie u ludzi...
Spośród czterech bogów, których poznałam, ta, zaraz po moim ojcu, zajmowała miejsce najbardziej nielubianej. Jej tożsamość wyjaśniała, dlaczego tak bardzo chciałam kogoś uderzyć. Nie wyjaśniała jednak, dlaczego bogini samodzielnie pofatygowała się, by ze mną porozmawiać. Zrobiła balon z gumy, którą żuła i odpowiedziała, jakby czytając w moich myślach:
- Jestem tu, bo Okeanos mi kazał - jej głos był znudzony - Mam cię przekonać, byś do niego dołączyła. Osobiście nie rozumiem, dlaczego chce takie chuchro jak ty... W każdym razie, pomyśl nad tym. - im dłużej mówiła, tym więcej nienawiści rosło w moim sercu - Czy nie chciałabyś się odegrać na herosach, którzy oddzielili cię od matki? Którzy chcą cię tylko po to, byś walczyła po ich stronie? Dla których jesteś niczym innym, niż następnym głupim żołnierzem? 
   Chciałam tego. Nienawidziłam ich z całego serca. Nienawidziłam Viatora, który wiecznie ze mnie kpił, Selene, która uważała, że może wszystkim dyktować warunki, Nereusa, który choć był dyrektorem Siedziby, ślepo podporządkowywał się tamtym dwóm. Chciałam ich skrzywdzić. Sprawić, że poczują ból. Że będą mnie błagać, bym przestała...
Zacisnęłam dłonie w pięści. To nie byłam ja. Spróbowałam zacząć normalnie oddychać i uspokoić szybko bijące serce. Nemezis patrzyła na mnie, żując gumę. W jej oczach widziałam nienawiść taką, jaką przed chwilą sama czułam. To ona to robiła, mieszała mi w głowie. Musiałam się od niej jak najszybciej uwolnić, zanim całkiem poprzestawia mi w głowie. 
- Nie chcę - powiedziałam z mocą - To są moi przyjaciele. 
- Przyjaciele! - prychnęła - Nie ma czegoś takiego, jak przyjaciel! Każdy przyjaciel to twój wróg, który tylko czeka, by wbić ci nóż w plecy!
- Przykro mi, że tak myślisz - powiedziałam i znowu poczułam wzbierającą we mnie złość - Przestań sterować moimi emocjami! Nie przyłączę się do Okeanosa! Nie wiem, dlaczego ty to zrobiłaś! 
- Ponieważ obiecał mi coś, o co od bardzo dawna proszę bogów - odpowiedziała z pasją - Obiecał, że gdy tylko wygra, będę mogła uczynić wszystkich ludzi na świecie nieszczęśliwymi! Świat pełen nienawiści - czy to nie piękna opcja? 
Pokręciłam głową, odsuwając się od niej.
- Nie przyłączę się do was - powtórzyłam. 
Machnęła ręką, a bransoletki ponabijane ćwiekami zagrzechotały głośno. 
- Mała strata. Zrobiłam swoje, a że nie chcesz się przyłączyć... Nie moja wina -  wzruszyła ramionami i podniosła spray z ziemi - Nie myśl jednak, że Okeanos ci tak łatwo odpuści. Nienawiść, jaką czuję do Olimpu jest tak wielka, że nie wierzę w to, iż pozwoli swojej własnej córce zostać przy boku herosów. 
- Musi ci być bardzo dobrze przebywać w jego otoczeniu, prawda? - nie mogłam się powstrzymać, by nie wtrącić swoich trzech groszy - Tak wielka nienawiść zapewne rzadko się zdarza. 
Roześmiała się, ale nie był to miły dźwięk. 
- Zdziwiłabyś, jak bardzo się mylisz. Jeśli jest coś, czego nauczyłam się przez tysiąclecia życia to to, że dobro wcale nie wygrywa. Wygrywa ten, który ma w sercu więcej nienawiści. I wiesz co? Tą osobą z pewnością nie jest Zeus. 
Z tymi słowami podrzuciła spray do góry i już go nie złapała. Nemezis rozpłynęła się w powietrzu, a puszka spadła z głośnym brzdękiem na ziemię. 
***
    Nie będę kłamać, słowa bogini nienawiści mnie zaniepokoiły. Słyszałam plotki o tym, że wielu bogów przeszło na stronę Okeanosa, ale łudziłam się nadzieją, że to nieprawda. Teraz nie byłam już tego taka pewna. Gdy znalazłam się na plaży, zaczęłam mieć poważne wątpliwości co do mojego planu. Opierał się on głównie na szczęściu, a to, że spotkałam przed chwilą Nemezis, boginię czegoś całkiem odwrotnego, dobrze nie wróżyło. Moim planem było popłynięcie do Palatium i przekonanie ojca, by wyszedł na ląd. Wtedy herosi mieliby wspaniałą okazję, by go schwytać. A schwytany nie miałby jak doprowadzić do wojny. Jednak w moim planie była mała luka - nie miałam pojęcia, jak go zrealizować. Ale gdy powiedziało się "A" musiało powiedzieć się "B". 
Byłam już w wodzie, gdy ktoś chwycił mnie za ramię. Instynktownie spróbowałam go kopnąć, ale on był szybszy. Okręcił mnie zgrabnie, tak, że teraz stałam do niego przodem.
-  Viator? - spytałam z niedowierzaniem - Śledziłeś mnie?!
- Oczywiście - przyznał bez cienia skrępowania - Gdy zobaczyłem, że wymykasz się z Siedziby, chciałem sprawdzić, gdzie się wybierasz.
- Dalej pragnę powstrzymać Okeanosa przed zagładą Olimpu. Myślałeś, że tak łatwo odpuszczę? - spytałam cicho.
Roześmiał się.
- Oczywiście, że nie. Wiedziałem, że nie odpuścisz. Dlatego cię śledziłem. Liczyłem jednak na to, że oprzytomniejesz... zwłaszcza po spotkaniu z Nemezis.
Informacja, że był tego świadkiem, trochę mnie speszyła. Żałowałam, że widział moje wahanie, gdy Nemezis pytała, czy nie chciałabym odegrać się na wszystkich z Siedziby. Odkładając te myśli na bok, zaplotłam ramiona na piersi i spytałam chłodno:
- Przypuszczam, że chcesz mnie odwieść od tego pomysłu?
Westchnął i spojrzał w moje oczy. Gdy mówił, cały czas się w nie wpatrywał, ani razu nie spuszczając wzroku:
- Wiem, jak to jest podejmować ważne decyzje na poczekaniu. Wiem, jak to jest być lekkomyślnym, uwierz mi. Lekkomyślność to moje drugie imię. Pod tym względem jesteśmy tacy sami. Jednak wiem również, że lekkomyślność się nigdy dobrze nie kończy, a jedyną osobą, która zostaje z niczym, jesteś ty. Dlatego proszę cię, wróć ze mną do Siedziby, żebyśmy razem, na spokojnie, mogli opracować plan działania. Nie jesteś jedyną osobą, która chce pokonać Okeanosa, wiesz?
   Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wpatrywałam się jedynie w jego oczy, niezdolna nawet do poruszenia. Dopiero po minucie kiwnęłam głową na znak zgody. Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy był dla mnie jak nagroda. Zarumieniłam się, przypominając sobie swój ostatni sen. Sceneria była aż nazbyt podobna. Odchrząknęłam i pocierając ramiona, spytałam:
- Ale obiecujesz, że coś wymyślimy?
- Obiecuję na ogród Hesperyd - coś mi mówiło, że jest to bardzo poważne przyrzeczenie. Posłałam mu lekki uśmiech i pozwoliłam wyprowadzić się z plaży.
    Po kilkuset metrach przebytych w ciszy, Viator spytał, jakby mimochodem:
- A więc o co chodzi z tobą i Isaackiem? Chodzicie ze sobą?
Uniosłam brwi, spoglądając na niego. Światło dobiegające z centrum Palm Bay, do którego dochodziliśmy, tańczyło na jego twarzy, nie pozwalając mi dostrzec jej wyrazu.
- Dlaczego tak myślisz?
- Widziałem, jak na ciebie patrzy - wzruszył ramionami - Po prostu nie chciałbym, byś przez niego cierpiała. Jego reputacja nie jest kolorowa.
- Dziękuję za troskę, ale pozwól, że sama będę wybierać, z kim się zadaje - przyspieszyłam kroku, wmieszawszy się w tłum ludzi w centrum. Choć pozostałe ulice były puste, tutaj aż roiło się od śmiertelników przychodzących lub wychodzących z imprez. Viator jednak z łatwością mnie dogonił.
- Jasne, po prostu nie chciałbym... - zaczął.
- Viatorze - przerwałam mu, posyłając ostre spojrzenie. Zrobił minę niewiniątka.
- Już nic nie mówię - uniósł ręce do góry w obronnym geście, a po kilku sekundach ciszy dodał - Po prostu pamiętaj...
Przerwało mu rżenie osła, dochodzące zaraz zza moich pleców. Zamarłam i dopiero po chwili obróciłam się wolno na pięcie. Za mną stał wysoki mężczyzna, wydając ten irytujący dźwięk i patrząc prosto na mnie. Zdziwił mnie fakt, że nie miał on na sobie koszulki. A gdy spojrzałam niżej... Na bogów. Dół jego ciała był ciałem osła. Pół-osioł, pół-człowiek. Ludzie przechodzili obok niego, nie zwracając na niego uwagi. Zapewne działał na nich Pył. Mężczyzna cały czas mi się przypatrywał, po czym wydawszy z siebie jeszcze jeden ryk, ruszył prosto na mnie. Byłam zbyt sparaliżowana, by się poruszyć. Na szczęście ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Trwało chwilę, nim zorientowałam się, że Viator coś mówi:
- Przeklęte onocentaury, wywęszą każdego...
Potknęłam się, spowalniając nasz bieg. Viator zaklął i wzmocnił swój uścisk, jednocześnie przeciskając się między gąszczem ludzi coraz szybciej. Kilku rzucało w naszą stronę wyzwiska, ale nie dbaliśmy o to.
- Gdzie biegniemy? - spytałam, dysząc ciężko.
- Musimy go odciągnąć od śmiertelników! Jeśli będziemy walczyć tutaj, nie uda nam się tego zatuszować - w jego głosie nie było słychać ani cienia zmęczenia, choć biegł w tym samym tempie, co ja.
- Czyli jesteśmy przynętą? - wysapałam.
- Proponuję o tym myśleć jako... Masz rację, jesteśmy przynętą - przyznał, skręcając w boczną uliczkę. Znajdowała się się tu jedna, jedyna lampa, dająca minimalne światło. Śpiący niedaleko kot zjeżył się na nasz widok i uciekł, prychając głośno. Viator puścił moją dłoń i odwrócił się w stronę pół-osła, który już do nas dobiegał. W ręce trzymał łuk z naciągniętą strzałą, wycelowaną prosto we mnie. Odczułam silną potrzebę, by sięgnąć do plecaka. Zganiłam się jednak w myślach. Nie pokonam go nożem do krojenia kanapek, ani mieczem, którego nawet nie uniosę.
     Viator stanął przede mną, zasłaniając mnie własnym ciałem. Z kieszeni jeansów wyjął coś, co miałam okazję już widzieć. Laskę, którą oplatały dwa splecione ze sobą węże. Kaduceusz towarzyszył mu na balu, gdy przebrany był za Hermesa. Musiałam się pilnować, by nie wybuchnąć histerycznym śmiechem. Taka laska na pewno na wiele się nam teraz przyda.
- Tryb walki - krzyknął, a ja nie byłam pewna, do kogo się zwraca, ani o co mu chodzi. Otworzyłam szeroko oczy, gdy kaduceusz na moich oczach zmienił się w długi, srebrny miecz. Onocentaur, który był już kilka stóp od nas, zatrzymał się nagle. Zszokowany wpatrywał się w miecz.
- Skąd to masz? - spytał po chwili Viatora, a jego głos ani trochę nie przypominał głosu osła. Był głęboki i przerażający - Ukradłeś to?
Nie rozumiałam, dlaczego w jego oczach pojawiło się tyle strachu. Czyżby nigdy nie widział miecza? Viator wybuchnął śmiechem.
- Kradzież... Tak, to moja specjalność. Ale nie ukradłem tego. Nie zwykłem kraść swoich rzeczy. To żadna zabawa.
Oczy potwora rozszerzyły się, po czym zrobił krok do tyłu, jakby miał zamiar się wycofać.
- A więc ty jesteś nim... Ale jak to możliwe?
Za plecami pół-osła pojawił się następny Onocentaur. Instynktownie cofnęłam się do tyłu, choć Viator dalej mnie zasłaniał.
- O, herosi - zatarł ręce nowy przybysz, po czym zwrócił się do towarzysza - Dlaczego ich jeszcze nie zabiłeś?
- Cicho, ty głupi ośle! - syknął tamten - To jest pan złodziei.
- Preferuję "pana podróżnych" lub "pana igrzysk olimpijskich" - wtrącił Viator.
   Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Czy Viator naprawdę myślał, że swoimi komentarzami nam pomoże? Onocentaury jednak zaczęły szeptać między sobą i po chwili, rzucając mężczyźnie niespokojne spojrzenie, wycofały się, znikając z naszego pola widzenia.
- O co tu chodziło? - spytałam drżącym głosem. Viator obrócił się moją stronę z napięciem wymalowanym na twarzy. Jednak ono szybko zniknęło, zastąpione przez tak charakterystyczny dla niego lekki uśmieszek.
- Widać jestem tak ładny, że nawet potworom jest żal mnie zabijać - puścił mi oko, a ja westchnęłam z frustracją.
- Kiedy już skończysz się nad sobą zachwycać, chciałabym usłyszeć prawdę.
- Ale ja nigdy nie przestanę się nad sobą zach... - usłyszałam, że coś przecina powietrze w tej samej chwili, co on. Obróciłam się w miejscu i zobaczyłam lecącą w moją stronę strzałę. Onocentaury nie chciały tak łatwo odpuścić. Było za późno, by cokolwiek zrobić. Strzała była tak blisko, że jedyne co mogłam zrobić to zacisnąć powieki.
  Czekałam na ból, który nie nadszedł. Otworzyłam oczy i ujrzałam, że przede mną stoi Viator, zasłaniając mnie tak samo, jak wcześniej. Przez kilka długich sekund, gdy stał pewnie na nogach, miałam nadzieję, że nic się nie stało. Jednak nadzieja ta zniknęła z momentem, w którym mężczyzna upadł na ziemię. Z jego piersi wystawała strzała. Strzała, która miała być powodem MOJEJ śmierci.
- Nie! - wrzasnęłam i rzuciłam się w dół, klękając obok niego. Miał otwarte oczy, a lekki uśmiech tańczył na jego twarzy. Szybkim ruchem wyjęłam strzałę, a z rany popłynęła nie krew, a złota substancja. Docisnęłam ręce do rany, będąc pewną, że mi się przewidziało. Na chwilę przestałam myśleć i czuć. Jednak gdy oprzytomniałam, ból zalał każdą komórkę mojego ciała. Viator być może zaoszczędził mi bólu fizycznego, ale za to był powodem psychicznego.
    Łzy popłynęły po moich policzkach. Nie miałam pojęcia, co robić. Usta mężczyzny poruszyły się, jakby chciał coś powiedzieć. Choć reagowałam z opóźnieniem, pochyliłam się, by lepiej go słyszeć. Jednak nie powiedział już ani słowa. Jego ciało znieruchomiało, a na twarzy pojawił się spokój. Łzy płynęły strumieniami po mojej twarzy. Zaczęłam uciskać jego klatkę piersiową, ale wiedziałam, że to na nic. On odszedł. Wrzask, który wydobył się z mojego ciała był połączeniem rozpaczy i złości. Zginął przeze mnie, przez mój głupi plan obalenia Okeanosa. To we mnie była wymierzona ta strzała, nie w niego. Nauczyciel, który uczył mnie jak przeżyć, nie zdołał uratować samego siebie.
    Odgarnęłam mu włosy z twarzy i zamknęłam jego powieki. Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam. Jego usta były lekko rozwarte, jakby czekając na moje. Wstrząsana płaczem, pochyliłam się i złożyłam na nich zarazem pierwszy, jak i ostatni pocałunek.
    W tamtym momencie zrozumiałam, że Viator nie był jedynie moim nauczycielem i osobą, która tak często mnie irytowała. Zrozumiałam, że przez te kilka miesięcy, które spędziliśmy razem, zakochałam się w nim. Zakochałam się w jego hipnotyzującym spojrzeniu, pięknym uśmiechu, w tym, jak troszczył się o innych, chociaż udawał, że nikt i nic go nie obchodziło. Kochałam jego poczucie humoru, sposób w jaki mówił, kochałam jego uśmiech, którego już nigdy nie zobaczę. Poczułam, jakby ktoś nadepnął na moje serce. Nie mogłam złapać powietrza, zaczęłam się dusić. I chciałam tego. Wolałam zginąć, niż codziennie żyć ze świadomością, że to ja byłam powodem jego śmierci. Niestety moje ciało miało inne plany. Ucisk, który odczuwałam, zelżał, a ja mogłam ponownie oddychać. Moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków. Położyłam głowę na piersi Viatora i zaczęłam płakać jeszcze głośniej, niż przedtem.
    Nie wiem, ile czasu minęło. Możliwe, że były to minuty, ale dla mnie wydawało się to wiecznością. Komórka Viatora cały czas dzwoniła. Doszło do momentu, w którym musiałam przestać ją ignorować i zmierzyć się ze światem. Sięgnęłam do kieszeni jego spodni i wyjęłam wibrujący telefon. Na monitorze zobaczyłam zdjęcie uśmiechniętej Selene. Jak diametralnie zmieni się wyraz jej twarzy, gdy usłyszy, że jej najlepszy przyjaciel nie żyje? Nie chciałam tego wiedzieć. Ale nie mogłam zataić przed nią prawdy, nawet jeśli była straszna. Odebrałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha, nie będąc w stanie nic powiedzieć.
- No nareszcie! Na bogów, do ciebie się nie da w ogóle dodzwonić! Gdzie ty się podziewasz? - głos kobiety był zirytowany. Gdy nic nie odpowiedziałam, westchnęła - Nie baw się ze mną w te swoje głupie gierki, Viatorze! Martwię się o ciebie.
Pociągnęłam nosem i odezwałam się:
- Selene, to ja, Beatrice... - w moim głosie słychać było chrypę spowodowaną płaczem. Brzmiałam obco.
- Beatrice? Dlaczego odbierasz telefon Viatora? Co się stało? - była mocno zaniepokojona. Nie odzywałam się przez kilka sekund, nie wiedząc, jak to powiedzieć. Nie wiedząc, czy jestem w stanie to powiedzieć.
- Chodzi o to... Selene, tak strasznie mi przykro... Viator umarł - po mojej twarzy znowu pociekły łzy, choć nie wiedziałam, skąd mój organizm brał jeszcze wodę, by je produkować.
W telefonie zaległa cisza. Trwała ona tak długo, że nie byłam pewna, czy mnie nie rozłączyło. W końcu usłyszałam westchnienie irytacji.
- Znowu?!

_________________________________
To jest zdecydowanie najdłuższy rozdział na blogu. Sama nie przepadam za takimi długimi postami (nie lubię ich ani pisać, ani czytać), ale tutaj miałam parę scen do opisania i nie chciałam tego rozdzielać na dwa rozdziały (:
Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach! Tylko proszę mi nie stawiać w komentarzach żadnych zniczy dla Hermesa! :p
Dodam jeszcze, że jest to dokładnie połowa tego opowiadania, gdyż od początku planowałam, że będzie ono miało trzydzieści rozdziałów. Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do tego momentu.
Zaspoileruję jeszcze, że za dwa rozdziały nasi bohaterowie pojadą do Grecji! ^^


48 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten rozdział, mimo, że był taki długi ^^. No ale faktycznie miałaś sporo do opisania i chyba dziwnie by było to dzielić ;). Z ciekawości - ile to ma wyrazów?
    Jak widać, znajomość Viatora i Beatrice coraz bardziej się zacieśnia. Choć dziewczyna jest tak irytująca i w gorącej wodzie kąpana (choć ja te cechy w niej lubię), to jednak mężczyzna zdaje się czuć do niej pewien sentyment, nawet większy, niż do zwykłej uczennicy.
    Spodziewałam się, że Beatrice nie posłucha głosu rozsądku i będzie chciała za wszelką cenę działać, zamiast wstrzymać się i ułożyć sensowniejszy plan. Jednak wyruszenie do ojca byłoby bardzo głupim pomysłem. Tamten na pewno nie dałby się tak łatwo nabrać zwykłej nastolatce, nawet tak bardzo upartej i zdeterminowanej. Dobrze, że została powstrzymana ;). Zwłaszcza, że to spotkanie z boginią nienawiści było bardzo złowieszcze i niepokojące.
    Mam nadzieję, że Viatorowi nic się nie stało. Choć pewnie skoro jest bogiem, to nic mu nie będzie. Swoją drogą, ciekawe, jak Beatrice zareaguje na to, że mimochodem wyjawił jej prawdę o sobie? Myślę, że może być zła, że ją oszukiwał, ale mimo to ewidentnie coś do niego czuje... Choć pod koniec, kiedy myślała, że umarł, zachowywała się trochę beznamiętnie.
    Ogólnie czytało się bardzo dobrze. Było dużo opisów, a i na brak akcji nie mogłam narzekać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beznamiętnie? Kurczę, myślałam właśnie, że namiętnie :P W końcu płakała przez cały czas... No i go pocałowała :P Jednak może jak najdzie mnie wena to edytuję trochę rozdział i dodam więcej namiętności xD
      33116 znaków... Nie wierzę :O Podziwiam, że tak szybko przeczytałaś :P

      Usuń
    2. Nie wiem, może się mylę xD. Ale wydawała mi się jakoś mało przejęta tym wszystkim ;). Nie miałam na myśli tego, żeby od razu tam mdlała czy mu się rzucała na szyję, ale troszkę mi się właśnie rzuciło to w oczy, choć przyznaję, sama też mam z tym problem i często piszę zbyt sucho i rzeczowo.
      Litery niewiele mi mówią i tak xD. Ale sprawdziłam ilość wyrazów, miałaś ich chyba ok. 5300. To dużo, nawet więcej, niż ja zawsze piszę (bo ja zazwyczaj mam te rozdziały tak 4-4,5 tys.). Ja zawsze przeliczam na wyrazy, bo ilość stron się zmienia zależnie od rozmiaru czcionki i od obecności lub braku tych okropnych, wielkich odstępów, które zawsze muszę przerabiać na normalne formatowanie :).
      Ale faktycznie, to był długi rozdział. Ale ja szybko czytam, więc nie miałam większego problemu z nim ;).

      Usuń
    3. Już troszkę poprawiłam, może teraz Beatrice jest bardziej przejęta... nie wiem xD
      Zaszalałam z tym rozdziałem, ale następne już będą krótsze :D

      Usuń
  2. Przyznam bez bicia, na razie przeczytałam tylko dwa pierwsze akapity, bowiem wolę zapoznać się z rozdziałami od początku. Co nie zmienia faktu, że już jestem wielką fanką!
    Podoba mi się styl, w którym piszesz, czyta się lekko i opowiadanie wciąga. Duży plus za tematykę, bo osobiście uwielbiam mitologię!
    Dodaję się do obserwatorów i lecę czytać resztę :D

    Jeśli znajdziesz czas, wpadnij do mnie na www.chain--reaction.blogspot.com :)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, też uwielbiam mitologię :*
      Postaram się niedługo przeczytać Twoje opowiadanie (:

      Usuń
  3. Świetne! Ja tam lubię długie rozdziały, szczególnie tak fajne jak Twoje :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhaah, uwielbiam końcówkę <3 Po prostu uwielbiam.
    Cały rozdział był bardzo dobry. Mam wrażenie, że ogółem są coraz lepsze, historia nabiera tempa i jest ciekawiej niż na początku.
    Podoba mi się twoje wyobrażenie bogów, Nemezis to był strzał w dziesiątkę.
    Woow Gracja? :D Nie mogę się doczekać.
    Mamy połowę i mamy jakiś przełom. Jak dobrze, że Beartice zdała sobie sprawęze swoich uczuć, byle tylko odważyła się je kiedyś wyznać :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę (nieskromnie :P) że rozdziały są coraz lepsze. Na początku lubiłam to opowiadanie, a teraz je pokochałam i mam nadzieję, że przekłada się to również na jakość tekstu.
      Trice odważy się je wyznać, ale niestety nieprędko... W końcu Hermes jest jej nauczycielem. Myślę, że największy przełom nastąpi w następnym rozdziale - nie zdradzę jednak, jaki (;

      Usuń
  5. Ach, jaki cudownie długi rozdział... Dla mnie mógłby być jeszcze dwa razy dłuższy, cztery razy dłuższy, dziesięć razy dłuższy, a i tak przeczytałabym go z przyjemnością.
    Wiesz co? Kiedy czytam Twoje opowiadanie i pojawia się w nim Nereus, to zawsze śmieję się sama do siebie jak idiotka i wszyscy przebywający ze mną w jednym pokoju patrzą na mnie...no właśnie, jak na idiotkę :D
    Scena z Nemezis też mi się szalenie podobała. To graffiti... Nie mam pojęcia skąd Ty bierzesz te wszystkie teksty, naprawdę ;)
    Co by Ci tu jeszcze napisać? Hermes jak zawsze cudowny, Beatrice wciąż budzi we mnie ogromną sympatię, ciekawa akcja jest, świetne opisy też... O i jeszcze chcę zaznaczyć, że wspaniale opisałaś uczucia Beatrice po "śmierci" Hermesa. No krótko mówiąc świetnie piszesz :)
    To już połowa opowiadanie? Poważnie? A mnie się wydaje, że tak niedawno dodałaś prolog. Ale powiem Ci szczerze, że podziwiam Cię, że tak wytrwale dodajesz kolejne rozdziały i czuć w nich, że naprawdę lubisz to opowiadanie. Tylko błagam Cię, wytrwaj do epilogu!
    No słodzę Ci, słodzę, ale jak tu Ci nie słodzić?


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kana, zgadłam? Ja cię wszędzie rozpoznam! Głównie po twojej miłości do Nereusa :P
      Jakby był 10 razy dłuższy to miałby 50 stron :O Chyba bym musiała miesiąc nad nim siedzieć.
      Też nie wiem, skąd biorę te teksty! Może Apollo mi pomaga ; )
      Ja kocham to opowiadanie. Jest ono moim pierwszym dopracowanym i obmyślonym wprzód opowiadaniem. Kocham bohaterów, Siedzibę, sarkastyczne teksty Hermesa. Bardzo się cieszę, że to widać. Wytrwam do epilogu, bo ja go po prostu MUSZĘ dodać. Już mam go całego ułożonego w głowie, a jest tak świetny, że nie ma opcji, bym zakończyła opowiadanie, zanim go dodam :D

      Usuń
    2. Zgadłaś, zgadłaś... Zachowanie anonimowości mi nie idzie, no cóż ;)
      No ja mam nadzieję, że dotrwasz do epilogu, nie myśl sobie, że nie będę Cię pilnować! Ale Twój entuzjazm odnośnie epilogu trochę mnie zaniepokoił... Powiedz mi jedno: wymyśliłaś nowy epilog, czy zamierzasz pozostać przy tym pomyśle, o którym mi mówiłaś?

      Usuń
    3. ^^ Zamierzam pozostać przy tym, o którym Ci mówiłam... To będzie najlepsze zakończenie opowiadanie ever! Pewnie czytelnicy mnie znienawidzą, ale co tam! :> Przynajmniej zapamiętają to opowiadanie :D

      Usuń
  6. Co ja mam Ci powiedzieć? Już wiem co to Wej-Fej! I'm so happy!
    But I'm sad... Nie było... czegoś nie wiem czego, ale czegoś mi brakowało. I to bardzo.
    Polubiłam Nemezis. Ten jej tekst... Eh. Kobieta jest genialna! Chcę jej więcej i więcej i więcej! Dodaj ją do sondy to na nią zagłosuję (;
    O nie! Hermes umarł! Powiedz mi, który już to raz zginął nasz super-przystojny "przyjaciel"? Idę zapalić dla niego znicze... Chociaż pewnie wolałby bardziej krwawe ofiary. Przekaż mu tego oto byka, którego zabiłam dla niego(*)
    Nie chce mi się już pisać :/ Ale ja chcieć Apolla. Jeśli nie dodasz Apolla, on sam obedrze Cie ze skóry. Bo skoro Hermes będzie z Beą to mi już żadna boska osobistość nie zostanie... A to byłoby smutne.

    I ciesz się, że dodałaś ten rozdział, bo inaczej byłabyś już workiem ziemniaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Don't be sad, please! The next chapter will be better, I promise* ...

      Najgorsze jest, że nie wiem, czego brakowało w tym rozdziale. Też mam takie wrażenie, ale nie mam pojęcia w czyym tkwi problem - widzę, że ty również nie :(
      Hermes umarł już jakiś 9839238928329 raz, więc jest zahartowany :D Była Nemezis, to Apollo też może być, czemu nie. Ale to już w Grecji (; Nawet mam fajny pomysł, jak go wprowadzić.

      * But here's one thing you need to know about me - I don't keep promieses ^^

      Usuń
    2. Yay! Będzie Apollo! Jeszcze tylko dwa rozdziały i może dowiem się jak wprowadziłaś miłość mojego życia! Ależ ja jestem szczęśliwa! Kupię se Wej-Feja i jadę do Grecji razem z Trice!

      Usuń
    3. Masz szczęście, bo Apollo jest wolny! Może nawet wymyśli dla Ciebie jakiś wiersz miłosny :D

      Usuń
    4. Vee~ Ale osobiście nie lubię wierszy. Wolę piosenki...

      Usuń
    5. Dla Ciebie to nawet serenadę zaśpiewa :D

      Usuń
    6. Hihihihi... Kurde. Nie wiem czemu, ale uśmiecham się do komputera jak głupia. A mój tata patrzy się na mnie jakbym była kobietą, która jak menada się zachowuje... Czy to nie dziwne?

      Usuń
    7. Co ta miłość robi z ludźmi... ^^

      Usuń
  7. Hahaha! Ostatnie słowa wypowiedziane przez Selene mnie dobiły. Może był to i najdłższy rozdział, ale chyba też jeden z lepszych. Nie czułam się zmęczona materiałem ani nic. Bardzo intrygujące rzeczy się działy. I widzę wątki się zaczną mocniej rozwijać - Beatrice zaraz chyba się dowie, że Viator to Hermes, poza tym uświadomiła sobie, że go kocha. Nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji.
    Błędów ogólnie wiele nie było, tylko przypomniałam sobie o jednej zasadzie pisania, której nie stosujesz. Kiedy piszemy dialog i wtrącamy co postać robi mówiąc, czasem powinno się pisać wielką literą, a czasem małą. Gdy po słowach postaci dajemy czasównik typu ,,mówi", ,,krzyknął", ,,powiedziała", ,,szepnął", ,,oznajmiła", to piszemy z małej litery, tak jak zwykle piszesz. Np:
    - Ładna dziś pogoda - powiedziała Algida.
    Natomiast, gdy opisujemy czynność, którą bohater robi podczas mówienia, ewentualnie chwilę potem, piszemy już z wielkiej litery. Dodatkowo wtedy po całej wypowiedzi bohatera stawiamy kropkę. Np:
    - Nigdzie nie widzę Viatora.- Rozejrzała się, poszukując wzrokiem nauczyciela.
    I to nie są tylko moje wymysły. Jeśli nie jesteś pewna co do tego, co mówię, to możesz zobaczyć jak pisane są dialogi w jakiejkolwiek książce ^^".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Trice się dowie o Viatorze już w przyszłym rozdziale (;
      Dzięki za przytoczenie tej reguły, ogólnie rzadko zwracam uwagę na takie rzeczy w książkach (: W następnych rozdziałach postaram się do niej zastosować.

      Usuń
  8. Długi, długi rozdział, ale jakże przyjemny! Sama nie wiem kiedy skończyłam go czytać. Samo to świadczy o jego świetności. Śmiało mogę go uznać za jeden z lepszych, które tu się pojawiły.
    W ogóle podoba mi się to, co się dzieje między Trice a Viatorem. Oni nie są sobie obojętni - o nie! Iii był pocałunek! No co prawda przy momencie, w którym zdaje się sam zainteresowany tak jakby umarł, ale słowa Selene nie pozwalają mi się smucić z tego incydentu, bo podskórnie czuję, że on nie umarł i będzie dobrze!
    Tak, jak zwykle zaczynam od końca, a teraz nie wiem co pisać dalej.
    Może tak przejdę do samej Beatrice, bo to postać, która od samego początku budzi we mnie różne emocje. Lubię ją, ale momentami mam ochotę udusić. Bo po cóż ona tak się wyrywa? Ja wiem, że chce działać i usiedzieć w miejscu nie może. Ale co ona sama mogłaby zdziałać? Przecież w pojedynkę sama by tej wojny nie wygrała. Wiec cieszę się, że Viator za nią poszedł... I tu wracamy do początku mojego komentarza :D
    Podobał mi się też ten fragment, gdzie spotkała boginię nienawiści. Tak, to zdecydowanie było good ^^ W sumie myślałam, że po nim Bea coś sobie przemyśli w tym swoim rozumku i jednak się wróci, ale niee bo po co. Lepiej iść dać się złapać lub zabić.
    No cóż, już po prostu nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo za tą końcówkę znowu mam ochotę cię udusić tak między nami mówiąc. Któż to wymyślił, żeby tak kończyć?! Nieładnie :(
    Trzymaj się kochana i niech wena będzie z tobą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ich pierwszy pocałunek nie był taki, jak zapewne większość by chciała... ale i na taki przyjdzie czas! Beatrice momentami również mnie irytuje! Myślała, że sama pokona Okeanosa? Phi!
      Pomińmy fakt, że to ją nie "steruje" ^^ No cóż, Trice ma odpały, ale gdyby nie ta jej impulsywność byłaby bohaterką taką jak, powiedzmy, Bella ze Zmierzchu. A tego bym nie chciała :P

      Usuń
  9. Jestes boska <3 Swietny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyjaśniając przeczytałam dużo wcześniej, ale coś mi się zrobiło z blogspotem i nie miałam pojęcia jak dodać komentarz ;(
    Ale jestem i rąbnę komentarz, najdłuższy w mojej karierze (@.@). Świetny. Długi, ale tak miło się go czytało, że wydał mi się krótki ;-;
    Trice jest tak, tak...(wstaw sobie tu jakiś przymiotnik, bo ja nie mam pojęcia jak ją nazwać!) ! I wcale, nie chodzi tu o to, że pewnie ja zrobiłabym tak samo ;) Całe szczęście, że Viator/Hermes/wszystko jedno! odciągnął ją od tego pomysłu. Jedna "dziewczynka" na boga, itd.? Sorry, ale nie... Cofam to, co powiedziałam wcześniej, aż taka bezmyślna nie jestem, a przynajmniej taką mam nadzieję ;)
    I smutno mi było, (ale tylko przez chwilę) kiedy Viator/Hermes/wszystko jedno! "umierał", ale prawie od razu na mojej twarzy pojawił się radosny i przerażający uśmiech, spowodowany przez krótką kwestię Selene ;)
    I tak na marginesie... czemu przerwałaś w takim momencie?!

    Weeeny, większej niż zazwyczaj,
    Calm ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ciebie Beatrice zirytowała w tym rozdziale... Ale cóż, taka jej natura. Jest impulsywna i w tym jej urok :D
      Ja uwielbiam przerywać w takich momentach, przyzwyczaj się! ^^

      Usuń
  11. kocham ten rozdział normalnie! a szczególnie tą końcówkę. Ale zacznę może od początku.
    Ja tam uważam, ze im dłuższy rozdział tym ciekawiej. bynajmniej wnioskuje po tym. Pojawił się oczywiście nasz kochany Waj-Faj (tak też go kocham tak jak Nereus) myślisz, ze będzie w stanie zrobić mi taki sam szalik jaki robi sobie sam? xd
    Nemezis mnie przeraziła. nie podoba mi się ta kobieta. mam nadzieje, ze nigdy więcej nie będę musiał jej oglądać w tym opowiadaniu. No i oczywiście ta końcówka. Ledwo przeczytałam to "znowu" wybuchnęłam tak niepochromowany śmiechem, ze wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. kocham ten fragment. ale jak znowu? czyży już wcześniej umarł? musisz jak najszybciej pisać kolejny rozdział bo ja chce już wiedzieć.
    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak skończy szyć skarpetki to pewnie tak. Składaj zamówienie! :D
      Dobrze, że Nemezis wywołała w Tobie tak negatywne uczucia, taka jej rola. Co do pojawienia się to może jeszcze raz się przewinie, ale nie jestem pewna... Choć mam już w głowie obmyślony fajny dialog z nią.
      Hermes już umierał tysiąc razy, ale o wszystkim w następnym rozdziale (:
      Btw, kocham mój nowy avatar <3

      Usuń
  12. "Znowu?!" - nie no boskie! Normalnie w głowie usłyszałam intonację z jaką Selene wypowiedziała to słowo, nie szło się nie uśmiechać.

    Czyżby Viator był trochę zazdrosny? Heh, no cóż, w końcu dość długo Bea opierała się jego urokowi :).
    Kurczę! On nawet ze strzałą w ciele się uśmiechał, nie traci rezonu w żadnej sytuacji.

    Zastanawia mnie, dlaczego Selene nawet przez telefon zwraca się do niego per Viator? Hmm... chociaż wtedy już w tym momencie wyszłaby na jaw jego tajemnica.

    Mead w tym rozdziale dała nieźle do wiwatu Hermesowi. No cóż taka już rola nastolatki. Dziwię się tylko Isaacowi, że usatysfakcjonował go całus w policzek na tyle by wszcząć negocjacje :D. Że też nie chciał się jeszcze trochę potargować :p. Nurtuje mnie tylko, co miał na myśli Hermes, wspominając o tym chłopaku?

    Liczę na to, że już niebawem się dowiem.

    Pozdrawiam Cieplutko :D
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam taka strzała dla Hermesa... ^^
      Selene jest z ich dwójki najrozsądniejsza, więc gdyby zawsze odbierała telefon słowem "Hermes" nie byłoby to rozsądną opcją.
      Isaac był w siódmym niebie, gdy Trice go pocałowała... pomyśl, czy gdyby Ciebie pocałował taki, no nie wiem kogo tam lubisz, jakiś Piotruś to byś nie była mega szczęśliwa? :D Ale utargował też coś - w końcu Beatrice obiecała, że pójdzie z nim na randkę. O reputacji Isaaca będzie w następnych rozdziałach, choć Hermes raczej wspomniał o tym z zazdrości... Ale każda plotka ma ziarnko prawdy (:

      Usuń
  13. Rzecz jasna bym się cieszyła, ale myślałam, że wykorzysta tę sytuację na maksa. :p Randka, rzecz jasna, super sprawa!
    Jestem ciekawa, jak teraz się z niej wykręci, skoro zdała sobie sprawę ze swoich uczuć w stosunku do Hermesa.
    A kolejną rzeczą jaka mi chodzi po głowie jest to, czy on coś słyszał z tego co mówiła Trice, albo czy będzie pamiętał?
    Ach! Nie mogę się już doczekać! Pisz szybko ten nowy rozdział!
    Niech Wena Ci sprzyja :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isaac nie da się wykręcić Beatrice z randki! Dziewczyna musi iść :P Inna sprawa, jaka ta randka będzie...
      Hermes niestety nie będzie nic pamiętał, gdyż przez te kilka minut był naprawdę martwy :( Ale ważne, że Trice już wie o swoich uczuciach!

      Usuń
  14. Okey!
    Więc witam i pozdrawiam serdecznie moją Panią, Mistrzynię i kochaną pisarkę <3 Tutaj Lyssa, ta z aska i gg.
    Przepraszam za opóźniony komentarz, ale grypy żołądkowej się nie wybiera.
    Ale zabierzmy się za opowiadanie. Sama koncepcja historii jest bardzo oryginalna. Bogowie Olimpijscy, choć pokazani dość podobnie jak w Percym Jacksonie, są indywidualnie super :D
    Hermes ( Lub Viator, jak kto woli :D) typowy facet fejm. Nie dość, że zbyt przystojny to jeszcze inteligentny. Nie będę wspominała o jego naturalnym sarkazmie, który urzekł mnie jak nic^^ Heroski na niego lecę jak na świeże bułeczki, co ewidentnie podbudowuje jego ego. Bardzo duże ego.
    Moim zdaniem jest... no cóż idealny.
    Lećmy dalej. Beatrice. Dziewczyna, która tak szczerze jest mną. Charakter identyczny, z wyglądem gorzej, bo różnimy się prawie wszystkim, ale zdradzę Ci sekret: Kiedy mam ją sobie wyobrazić, widzę siebie :D
    Selene. Dziewczyna tak tajemnicza, że aż boli. Przez połowę bloga nie wiedziałam, czy to heroska, czy bogini. Widać, że coś rusza ją w stronę Viatora, ale boję się myśleć co. No bo jak to miłość to nie wyrobię.
    Ah i mój kochany Nerus. Chociaż nie wiem, czy na początek nie powinnam opisać Waj Faja :D
    Jest tak wspaniale śmieszno-dziwny, że pokochałam go po pierwszej kwestii.
    Algida. Jejku ta to mnie szczerze wkurza :D Poza tym , że jest miła, jest wspaniałą przyjaciółką, to ma coś w sobie co mnie odpycha. Jeszcze tylko nie wiem co xd
    Trey – omg.... Idiota, że nie widział jak ta dziewczyna go kocha >.<
    A co do ostatniego rozdziału....
    Cud , miód i orzeszki :D
    Nie wiem co mam napisać, wiem jednak jedno. Tak szczerze, wolę jak piszesz dłuższe rozdziały, wtedy mam możliwość zagłębienia się w h=ich historię, bycia nimi, czuć to co oni.
    Viator nie żyje. Chociaż nie. Jednak żyje. Biedna Trice, niczego nei świadoma :D
    Aha... ostatni wyraz mnie po prostu rozwalił :D
    Ps. Mówiłam, że rozdział będzie na strobnę w wordzie? Idealne 321 wyrazów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tak długi komentarz, najdłuższy od jakiegoś czasu :D Uwielbiam Cię!
      Nie bój się, Selene nie będzie zakochana w Viatorze, to byłoby strasznie naciągane... poza tym, oni do siebie po prostu nie pasuję. Bogini jest jedynie jego przyjaciółką. Algida Cię wkurza? Chyba jesteś jedną z nielicznych, bo większość osób ją lubi. Ja również ją lubię, choć jej nieśmiałość troszkę mnie drażni. Nereus to ukochana postać, uwielbiam o nim pisać.
      Jeśli Beatrice jest taka jak Ty, to chętnie chciałabym Cię poznać, gdyż ją uwielbiam!
      Trice się wszystkiego dowie już w następnym rozdziale i mówiąc "wszystkiego" nie mam na myśli jedynie tego, że Hermes tak naprawdę nie umarł (:

      Usuń
  15. Przez większość czasu tak się uśmiałam, że dla mnie wcale nie było za długo. Może aż głupio się przyznać, ale pod koniec chichotałam jak szalona :) Za to Beatrice to się pewnie wścieknie. Ona mówi, że ktoś nie żyje, a ktoś reaguje na ti irytacją i stwierdzeniem "znowu".

    Nie wiem, jak chcesz rozegrać przywrócenie go do życia (bo ogólnie nie sądziłam, że bóg tak polegnie, chyba że to kwestia odebrania mocy), ale ciekawe czy Hermes będzie coś pamiętał. Bardzo ciekawe rzeczy się dzieją, a ten umiera! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatrice raczej nie będzie wkurzona... Bardziej zdezorientowana. Nie będzie wiedziała, co się dzieje, a gdy Hermes ożyje to już całkiem. Hermes praktycznie nie ma teraz mocy, więc może umrzeć tak jak każdy inny. Inna sprawa, że jest on nieśmiertelny, więc "umrzeć" tak naprawdę się nie sprawdza w jego przypadku. A Hermes niestety nie będzie nic pamiętał... ale ważne, że Trice pamięta! :D

      Usuń
    2. Hermes byłby zawiedziony. Ale będzie ciekawie! xD

      Usuń
  16. Ha! Selene najlepsza "ZNOWU" . Ita Grecja... Ach! Jestem ciekawa jak wprowadzisz w to wszystko Apolla... ciekawie też byłoby zobaczyć w tym opowiadaniu Nyks boginię nocy i Eris
    -.- boginię niezgody, chaosu i nieporządku (proszę nie mylić z Nemezis! Eris lepsza!) Ha mam lepszy nick! Dzisiaj zrozumiałam że Eris ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś wprowadzę te boginie, ale nic nie obiecuję... Hahah, zaraz się tu posypią zamówienia na bogów :P

      Usuń
    2. A nie można? Apollo będzie więc wiesz ja też muszę dodać me ulubione boginie, jedną już masz... Ok, mam już nick... taki że jestam BOGINIĄ! (Radość ;))xdd może i nie obiecujesz ale dobrze by było gdzieś zobaczyć Eris :P

      Usuń
    3. Jak mi się je gdzieś uda upchnąć, żeby to nie wyszło sztucznie, to możliwe, że je "spotkasz" :D

      Usuń
    4. Nyks akurat jest w Domu Nocy... ale JA też muszę gdzieś być ;)
      Mam nadzieje że znajdziesz miejsce dla bogini chaosu ;P

      Usuń
  17. Jest literówka... Chyba zamiast ,,hawtowany" powinno być ,,haftowany".
    Miłośniczka Ortografii ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz rację, już zmieniam... Tylko mogłabyś mi podpowiedzieć, gdzie jest ten błąd, bo nie mogę znaleźć? (:

      Usuń
  18. Okay, działo się dużo, ale na moment to pominę, bo czytałam wczoraj, więc... wolę pisać komentarz, gdy jeszcze jestem w emocjach, czyli zaraz po przeczytaniu. Powiem natomiast co mnie wkurza w fantastyce. Ja ogólnie dzielę fantastykę na tę mroczną, poważną i na nieco infantylną, bajkową. Twoja zalicza się do bajki, bo poczucie humoru jest na poziomie kiepskiego gimnazjum, bogowie, czyli ludzie, którzy żyli wieki temu posługują się kolokwializmami i zachowują niedojrzale, właśnie jak nastolatkowie, na dodatek umieranie nie ma w twojej opowieści żadnego znaczenia, bo zawsze można powrócić do świata żywych. Przedstawiasz ten powrót i wcześniejszą śmierć też nie w jakiś mistyczny sposób, a po prostu "umarł znowu".

    OdpowiedzUsuń

Herosi