niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział V


   Choć Viator próbował protestować, na niewiele się to zdało. Może i miał wpływ na Maię i Treya, ale Nereus pozostał niewzruszony i pewny swojej decyzji. Moim instruktorem miał zostać Viator, osoba, która moim zdaniem, kompletnie się nie nadawała do tej roli. Jako że nigdy wcześniej nie walczyłam, potrzebny mi był cierpliwy, wytrwały i niełatwo wpadający w złość nauczyciel. Viator nie posiadał żadnej z tych cech. Ich kłótnia trwała dobre dziesięć minut i choć skrycie trzymałam stronę Viatora, nie odezwałam się ani słowem. Gdy Nereus postawił na swoim (ku niezadowoleniu i moim i mojego nowego instruktora) skierowałam się z powrotem do mojego pokoju. Był wielki, jak większość pomieszczeń w Siedzibie i pomalowany na błękitny, uspokajający kolor. Pod jedną ścianą stało akwarium z masą rybek, a na środku pokoju stało ogromne łóżko. Choć wczoraj, gdy tu weszłam, panował ogólny porządek, dzisiaj z tego pokoju zrobił się śmietnik.
   Porozwalałam swoje rzeczy wszędzie, głównie na łóżku, szukając rano czystej podkoszulki. Pech chciał, że była na samym dnie plecaka, więc musiałam wyjąć wszystko, zanim się do niej dostałam. Rzuciłam się z jękiem na łóżko, pragnąc by to wszystko okazało się tylko złym snem. Choć łóżko było bardzo wygodne, poczułam, że coś kłuje mnie w brzuch. Sięgnęłam po tajemniczy przedmiot, a gdy go wyjęłam wpatrywałam się w niego osłupiała przez kilka sekund. Komórka! Moja kochana, stara komórka. Byłam przekonana, że zostawiłam ją w moim dawnym mieszkaniu. Pewnie mama musiała mi ją schować do plecaka, jeszcze zanim przyszli Viator i pozostali... A to znaczyło, że musiała wiedzieć, iż się zjawią. Ale tym faktem nie zawracałam sobie zbytnio głowy, gdyż znaczyło to również, że jestem w stanie się z nią skontaktować. Drżącymi palcami wybrałam ostatni aktualny numer mamy. W ciągu ostatnich paru miesięcy zmieniała je kilkakrotnie, więc modliłam się, by był dalej aktualny. Odetchnęłam głęboko, gdy usłyszałam sygnał. To znaczyło, że jeszcze nie skasowała tego numeru. Wątpliwości jednak powróciły, gdy usłyszałam polecenie "Zostaw wiadomość po sygnale". Chciałam się rozłączyć, ale się powstrzymałam. Może istniała możliwość, że odsłucha wiadomość, którą jej zostawię? Chwyciłam się tej myśli i gdy rozległo się krótkie "bip", zaczęłam mówić:
 - Cześć, mamo, to ja, Beatrice. Nie wiem, czy w ogóle odsłuchasz tą wiadomość, ale musiałam spróbować. Jestem już w Siedzibie Herosów... Szalenie to brzmi, co? Jestem heroską. Heroską! Nie mogę uwierzyć, że mi o tym nie powiedziałaś i choć jedna część mnie chciałaby cię za to udusić, druga część dusi się z tęsknoty do ciebie. Chciałabym, byś tu była i zobaczyła na własne oczy, jak to wszystko jest pogmatwane. Ludzie tutaj są dziwni, choć nie powiem, mili... Wszyscy z wyjątkiem, o ironio, mojego nowego trenera. Muszę się nauczyć, jak walczyć, a to Viator, jeden z mężczyzn którzy po mnie przyszli - na pewno go kojarzysz (ten najwyższy)- ma mnie uczyć. Nie jest do mnie zbyt przyjaźnie nastawiony, choć nie mam pojęcia, dlaczego. Chciałabym, byś tu była. Czy myślisz... czy istnieje choćby cień szansy, że mogłabyś kiedyś przyjechać? - gdy do oczu zaczęły napływać mi łzy, zadecydowałam, że pora się rozłączyć- Zapewne ten numer nie jest nawet aktualny, ale jeśli jest inaczej, to wiedz, że za tobą tęsknie. I potrzebuję cię. Bardziej, niż kiedykolwiek.
   Gdy odłożyłam telefon, leżałam kilka minut na łóżku, wpatrując się w sufit, dopóki moich rozmyślań nie przerwał głośny stukot do drzwi. Chciałam pójść otworzyć, ale mój gość zrobił to samodzielnie. Do pokoju weszła wysoka, troszkę tęga dziewczyna, trzymając się pod boki. Popatrzyła na mnie, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie była zbyt ładna, a efekt ten potęgowała wielka blizna na policzku. 
 - Beatrice, tak?- spytała, dalej się uśmiechając- Mam polecenie służbowe, by zaprowadzić cię na obiad- przewróciła oczami, widząc moją minę- Trey jest bardzo opiekuńczy w stosunku do herosów. Zwłaszcza herosek. Martwił się, że się zagłodzisz- zlustrowała mnie wzrokiem- Może jego obawy nie były nieuzasadnione. 
   Posłałam jej niezbyt miłe spojrzenie, ale posłusznie wstałam z łóżka, jednocześnie chowając telefon pod poduszkę. Nie wiedziałam, czy posiadanie komórki jest tu zabronione, ale wolałam nie ryzykować. Dziewczyna wyszła na korytarz, a ja podążyłam za nią. Jej kroki były głośne, a podłoga lekko od nich wibrowała, lecz starałam się nie zwracać na to uwagi.
 - Słyszałam, że mieliście wczoraj przygodę? -zagadnęła- Wieszak został ranny?-gdy zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o kim mówi, dodała- Mike, znaczy się. Po prostu mówimy na niego Wieszak, ponieważ często się zawiesza. Też to zauważyłaś?
 - Myślę, że on nie jest w tym momencie dobrym tematem do żartów- powiedziałam twardo, przypominając sobie, ile krwi wczoraj stracił i jakich poważnych obrażeń musiał przez to doznać. 
 - Jasne, przepraszam - zreflektowała się szybko dziewczyna, a minę miała naprawdę skruszoną, więc pomyślałam, że to ja tym razem przerwę niezręczną ciszę:
 - Wieszak, co? Macie pseudonimy dla wszystkich, czy tylko dla niektórych?
 - Tylko dla tych, którzy są warci pseudonimów- powiedziała, skręcając w jeden z wielu korytarzy. Gdybym szła sama, już dawno bym się zgubiła- Dla tych, którzy wybijają się z tłumu.
   Pokiwałam głową, a chwilę potem doszłyśmy do stołówki. Była wielka i elegancko urządzona, zewsząd oświetlona, choć nie widziałam ani jednej lampy. W środku mieściło się około dwudziestu stolików, a wszystkie były zastawione w kolorowe talerze i sztućce. Gdy tylko weszłyśmy, sala powoli ucichła, a kilkadziesiąt par oczu spojrzało w moim kierunku. Jak powiedział mi Nereus, herosi byli szkoleni przez okrągły rok, który zaczynał się we wrześniu i kończył we wrześniu następnego roku. Ja przybyłam do Siedziby trzy miesiące później, niż inni i dlatego musiałam mieć indywidualne treningi. Dlatego też stałam się główną atrakcją dzisiejszego dnia. 
   Dziewczyna, która wcześniej mnie tu zaprowadziła, najwyraźniej nieświadoma tego, że wszyscy się na nas patrzą, wskazała mi drogę do stolika, przy którym zwykle siedziała. Podziękowałam jej uśmiechem i udałam we wskazane miejsce, czując na sobie spojrzenia wszystkich zebranych. Wiedziałam, że jutro moje pojawienie się nie będzie już taką sensacją, ale na razie było to irytujące. Usiadłyśmy na miejscu, a ja zauważyłam, że przerwane rozmowy zaczynają być kontynuowane, a sala zaczyna zapełniać się gwarem głosów.
- Więc kogo córką jesteś?- spytała heroska, pochylając się w moją stronę i patrząc z zaciekawieniem.
- Posejdona. Tak przynajmniej mi się wydaje- wzruszyłam ramionami- Nie jestem zbyt dobra z mitologii. Czy są jacyś inni bogowie władający wodą? 
Dziewczyna popatrzyła na mnie, jakbym spadła z księżyca. 
- Bogów morskich są dziesiątki- powiedziała tonem znawcy- Weźmy na przykład Nereusa.
- Nereus jest bogiem morskim?!- wytrzeszczyłam oczy, nie wierząc w to, co słyszę. Wydawał się być zwykłym człowiekiem, co najwięcej herosem. Był zbyt zakręcony, by być bogiem. A może właśnie dlatego, że był bogiem, był trochę stuknięty. W końcu stulecia życia muszą coś robić z człowiekiem. 
- Trudno uwierzyć, co?- zaśmiała się dziewczyna, co pogłębiło jej bliznę na policzku. Nurtowało mnie, skąd ją miała, ale pytanie o to raczej nie było dobrym sposobem na rozpoczęcie znajomości- Pomyśleć, że powinien mieszkać w morzu, nie? Ale podobno nie mogli z nim tam wytrzymać, więc bogowie zesłali go tutaj. Wracając do tematu, gdybym była tobą, nie byłabym taka pewna, że Posejdon to twój ojciec. Mamy tu w Siedzibie kilku jego synów i wszyscy mają podobne cechy wyglądu... Ty za to zupełnie ich nie przypominasz. 
- Może odziedziczyłam wygląd po matce?- spytałam, ale wiedziałam, że to nieprawda. Byłyśmy tak różne, że gdyby okazało się, iż byłam adoptowana, nie zdziwiłoby mnie to zbytnio.
- Herosi zawsze dziedziczą większość cech wyglądu po boskim rodzicu- powiedziała, patrząc na nasze puste talerze i po chwili dodała głośno- Naleśniki z jagodami. 
Kilka sekund później danie pojawiło się na jej talerzu, a ja otworzyłam szerzej oczy. 
 - Fajne, co? Nereus wpadł na taki sposób dostarczania jedzenia. Nie pytaj mnie, jak to możliwe, bo jako córka Hefajstosa znam się tylko na technice, a to raczej prędzej można zaliczyć pod magię. Ale Nereus to bóg, więc co się dziwić?- wzruszyła ramionami i dodała- No dalej, powiedz na co masz ochotę, a to się pojawi. 
Rozejrzałam się po sali. Wszyscy mieli talerze pełne jedzenia. Skoro im się udało, to mi też, prawda? Zrobiłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Tortilla wegetariańska oraz frytki. 
Po chwili pojawiły się one na moim talerzu. Popatrzyłam na nie z uwielbieniem i wzięłam się do jedzenia.
   Jadłyśmy kilka minut w milczeniu, a ja, choć raz na jakiś czas zauważałam kilka spojrzeń skierowanych w moją stronę, ignorowałam je. 
Nagle ktoś dotknął mojego ramienia, powodując, że podskoczyłam na krześle. Do naszego stolika przysiadł się uśmiechnięty Trey. Podkradł frytkę z mojego talerza i powiedział:
 - Witam, drogie panie. Beatrice, Viator kazał mi przekazać, że po lunchu masz się zjawić w sali treningowej.
Nie "Viator poprosił mnie, bym przekazał", tylko "Viator kazał mi przekazać". Nie mogłam uwierzyć, że mógł on od tak wydawać polecenia kolegom. A jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć, że oni go słuchają. Mimo tego, co myślałam, powiedziałam tylko:
 - Jasne, wprost nie mogę się doczekać treningów z nim. Mam tylko nadzieję, że wyjdę z nich żywa. 
Roześmiał się, a ja kątem oka zauważyłam, że córka Hefajstosa przygląda mu się z uśmiechem igrającym na ustach. Trey podkradł kolejną frytkę, nie zważając na moje oburzone spojrzenie i wstając, posłał w moją stronę jeszcze jeden szeroki uśmiech, po czym oddalił się od naszego stolika. Dziewczyna obserwowała go, póki nie zniknął za drzwiami i dopiero wtedy powróciła do jedzenia. Cień uśmiechu jednak wciąż błąkał się po jej ustach. Napotykając moje spojrzenie, spytała:
 - Co? 
 - Jesteś zakochana w Trey'u- stwierdziłam, zaplatając ręce na piersi i odchylając się na krześle. Jej policzki lekko się zaróżowiły, ale spojrzenie pozostało twarde.
 - Co?! Ja go nawet nie znam! Nie jestem w nim zakochana! Jaki durny pomysł. 
 - To widać na odległość- stwierdziłam- Nie oszukasz mnie. 
Przez kilkanaście sekund nic nie mówiła, jakby toczyła wewnętrzną walkę, lecz w końcu się poddała i spojrzała na mnie:
 - Dobra, masz rację. Jestem w nim beznadziejnie zakochana, choć nawet go nie znam. Jak szalona muszę być, by czuć coś do mężczyzny, z którym nigdy nawet naprawdę nie rozmawiałam?
 - Nie rozumiem- powiedziałam powoli, przyglądając jej się- Skoro on ci się podoba, czemu z nim nie porozmawiasz? O czymkolwiek? Czemu nie poznasz go bliżej?
Roześmiała się, ale śmiech ten przepełniała gorycz.
 - Wiem, jak wyglądam, Beatrice. Spójrz na mnie, a potem spójrz na niego. Jesteśmy dwoma kawałkami układanki, które zupełnie do siebie nie pasują. I nie chcę z nim rozmawiać, bo wiem, że sprawiłoby to, iż polubiłabym go jeszcze bardziej... A nie chcę się w to angażować, wiedząc, że nic nigdy z tego nie wyjdzie.
 - Nie rozumiem- powtórzyłam- Znam Trey'a od kilkunastu godzin, ale już mogę ci powiedzieć, że on nie jest typem faceta, który leci na wygląd. Porozmawiaj z nim. Daj temu szansę. 
 - On nie da szansy mi- powiedziała cicho i pokręciła szybko głową- Nie rozmawiajmy o tym, dobra? Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie wiesz, jak mam na imię. Jestem Algida, córka Hefajstosa, miłośniczka mechaniki oraz jedzenia. I tak, moja matka uwielbia lody.
Roześmiałam się. Jeśli chciała odwrócić moją uwagę, to się jej udało. Jeszcze nigdy nie słyszałam, by ktoś został nazwany na cześć lodów. Jej mama musiała być ich prawdziwą miłośniczką. Algida pochyliła się nad stołem, a w jej oczach zobaczyłam iskierki podekscytowania:
 - W ogóle o co chodzi z tymi treningami? Nie gadaj, że będziesz miała szkolenie indywidualne z Bogiem!
 - Z kim?- uniosłam brwi. 
 - Pamiętasz, jak mówiłam ci o tym, że tylko specjalnym osobom nadajemy pseudonimy? Cóż, jeśli Viator nie jest specjalny, to nie wiem, kto jest. 
 - I nazwaliście go Bogiem? 
 - Jasne -wzruszyła imionami- Nie wmówisz mi, że do niego nie pasuje. 
Wcale nie miałam zamiaru się z nią kłócić. Co więcej, uważałam, że pseudonim był jak najbardziej trafiony. W Viatorze było coś boskiego, choć nie umiałam wyjaśnić, co dokładnie. 
   Dokończyłyśmy jedzenie, a Algida zaoferowała, że odprowadzi mnie do sali treningowej. Z miejsca się zgodziłam, wiedząc, że sama bym się zgubiła w tutejszej plątaninie korytarzy. 
 - Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę tych lekcji!- powiedziała, gdy wychodziłyśmy ze stołówki pod ostrzałem spojrzeń- Dziewczyno, gdybyś ty widziała, jak on walczy! Jeśli nauczy cię połowy tego, co sam umie, to gwarantuję ci, że będziesz najlepiej wyszkoloną heroską na świecie!
Kierując się do sali treningowej, myślałam tylko o tym, że jej entuzjazm był tysiąc razy większy od mojego.

_____________________
Wiem, wiem, znowu nie dotrzymałam terminu. Przepraszam! Wprowadziłam za to nową bohaterkę, która będzie jedną z ważniejszych postaci. Może na razie nie ma akcji, ale gwarantuję, że pojawi się w przyszłym rozdziale. W końcu trening z Hermesem nie może być nudny! :D 
No dobra, a teraz ogłoszenia parafialne: stworzyłyśmy razem z koleżanką Tristezzą stronę dotyczącą Akademii Wampirów. Jestem pewna, że niektórzy z Was czytali, więc zapraszam! Świat morojów, dampirów oraz strzyg (:


40 komentarzy:

  1. OMG^^ już się bałam, że nas opuściłaś! jak się cieszę, ze nie. Rozdział wciągu najbliższej godziny przeczytam, gdy dopadne kompa, bo widze, że telefon odmawia współpracy-.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrzcie no, nawet wyrobiłam się w czasie^^
      A więc, ja nie wiem czemu Bea tak nie chce trenować z Viatorem. Jeżeli ona nie chce to mogę się zgłosić za nią. Ubiorę się podobnie do niej i będzie dobrze. Włosy i oczy, o ile dobrze wywnioskowałam ze zwiastunu mamy podobne. Nie będzie źle^^ A jeżeli Nereus się nie zgodzi to wspomnę mu, że stworze niedługo jego fanclub - wtedy na pewno się zgodzi.
      Mike jest Wieszakiem??? hahahahah choć i tak nic nie powali Algidy. Nie żebym czepiała się imienia, w sumie to sama nie mam normalnego, ale... Algida??? O mamciu brzuch mnie boli od śmiechu. Nie martw się jednak uwielbiam tą dziewczynę. Ma w sobie to coś, jak Selene. Wydaje mi się taka bezpośrednia i w ogóle. I to jej zauroczenie w Trey'u. *.*
      Viator - Bóg. W sumie zbyt dużo się nie pomylili nieprawdasz?! A treningu z nim na pewno nie są nudne!
      A teraz muszę wspomnieć coś o Akademii Wampirów. Miałaś, racje znalazł się ktoś kto ją czyta. Niestety jednak stanęła na piątym tomie i nie mam czasu, aby zabrać się za ostatni. -.- po prostu załamka. Nie wiem jak ty, ale ja uwielbiam Adriana*.* takie kochane stworzonko! I i jeszcze Christian^.^ kolejny mu ulubieniec.Z dziewczyn,hmmm to chyba najbardziej ciągnie mnie do Sydney.
      Pozdrawiam i błagam cię dodawaj te rozdziały częściej!!! ;*

      Usuń
    2. Trice by na pewno była ci strasznie wdzięczna, gdybyś ją zastąpiła! Pytanie tylko, czy jesteś heroską? :D
      Co do imienia Algidy to nie uwierzysz, ale kiedyś się z takim spotkałam naprawdę! Choć w opowiadaniu takie imię jakoś przejdzie to w prawdziwym życiu współczuję każdemu, kto się tak nazywa. A wiem co mówię, bo moje 2 imię to Regina i wszyscy od razu kojarzą z papierem toaletowym!
      Adrian jest mój i tylko mój! Choć w Akademii go zbytnio nie ma, to Kroniki Krwi są o nim i Sydney i się zakochałam po prostu :D
      Postaram się dodawać częściej, ale nie obiecuję, tym bardziej w tym tygodniu (ferie się kończą, a pierwszy tydzień po nich zawalony robotą). Dziękuję bardzo za tak miły komentarz!

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam, coś wymyśle^^
      W ogóle mam takie pytanko, warto kupić Kroniki Krwy? Nigdy nie lubiłam takich kontynuacji, ale skoro będzie tam Adrian*.*

      Usuń
    4. Ja czytałam ebooka Kronik i choć może nie są tak dobre jak Akademia, są warte przeczytania. Sydney jest trochę wkurzająca, no ale Adrian spisuje się cudownie :D

      Usuń
    5. Hmm to może przeczytam^^

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny, widzę, że coś dzieje się w kierunku akapitów. :)
    W zapisie dialogów też widzę sporą poprawę, choć niekiedy nadal brakuje spacji.

    Mimo to rozdział bardzo mi się spodobał. "Zakochałam się, choć go nie znam" - w tym momencie padłam. Nie wiem dlaczego, ale padłam. Myślę jednak, że możesz moją reakcję odebrać pozytywnie. :)

    Co tu dużo mówić - piszesz genialnie, zaczytuję się w tej historii. Podoba mi się ta aura otaczajaca to opowiadanie. Magia, tajemnica, rozterki... COŚ, CO TYGRYSKI (czytaj:Immortalis!xDD) LUBIĄ NAJBARDZIEJ! :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział u mnie, na obu blogach
    http://close-to-the-light.blogspot.com/
    http://siedem-kregow-piekiel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, poprawiłam się co do akapitów, bo rzeczywiście, wcześniej ich brakowało (; Algida jest uczuciową osóbką, a jej zauroczenie w Treyu trwa już od dłuższego czasu... Niestety brak jej odwagi, by zrobić pierwszy krok, a Trey jej nie zauważa. Ale z czasem może się to zmienić (; Do ciebie postaram się zajrzeć jeszcze dzisiaj!

      Usuń
  3. Jest!! ;)
    Doczekałam się. Naprawdę myślałam, że się załamie. Rozdział zajebisty(można używać takich słów? xD). Może i Beatrice nie cieszy się z tych treningów, ale kiedyś podziękuje, iż takie dostała. Co do Algidy to jak na razie wydaje się ciekawą osobą i zaintrygowało mnie jej zauroczenie w Treyu(ja chcę romansu ;D). No to ja czekam na rozdział z pierwszego TRENINGU. I mam nadzieje, że pojawi się niedługo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, chyba jesteś nową czytelniczką, nie widziałam cię tu wcześniej :D Bardzo się cieszę, że ci się podobało. Co do Algidy i Treya to na romans trzeba będzie trochę poczekać, bo na razie chłopak nawet nie wie, o jej istnieniu :D
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. O, widzę, że znowu perspektywa Beatrice ^^. Podobała mi się, tym bardziej, że byłam ciekawa, jak dziewczyna postrzega tę nową dla siebie sytuację. Na pewno ciężko jej się odnaleźć, tym bardziej, że wcześniej nie wiedziała o tym, kim naprawdę jest. W dodatku ta konieczność prywatnych szkoleń z Viatorem, który jest w sumie dość osobliwą postacią.
    Polubiłam postać Algidy. Wydaje się być taka spontaniczna, gadatliwa i bezpośrednia. Dość nietaktowna, wydająca się najpierw mówić, potem myśleć, ale lubię takie postacie. Cieszę się, że planujesz jej tutaj więcej. Kto wie, może zaprzyjaźni się z Beatrice? I dziewczyna ma rację, Algida powinna pogadać z chłopakiem, a nie zakładać z góry, że się nie uda. Może jemu nie przeszkadzało by to, że nie jest zbyt urodziwa?
    Och, jestem ciekawa, jak wypadnie pierwsza lekcja ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Algida jest niby odważna, bezpośrednia, ale gdy przychodzi do Treya... :P A jak powiedziała Trice, Trey nie jest osobom, dla której wygląd jest najważniejszy.
      Oj, Beatrice i Viator na początku będą mieli ze sobą bardzo pod górkę. Ale tylko na początku (;
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. O proszę, Beatrice udało się odnaleźć w swoich rzeczach starą komórkę, a dzięki niej mogła nawiązać kontakt z mamą, a ściślej z automatyczną sekretarką, ale to zawsze coś. Nic dziwnego, że w takiej chwili głównej bohaterce brakuje rodzicielki, w końcu odkryła kim naprawdę jest i teraz jak nigdy przedtem potrzebuje wsparcia.
    Ciekawe skąd u Algidy ta blizna? Nawiasem przez cały rozdział zastanawiałam się, jak ma na imię, a kiedy już się przedstawiła, mało nie wybuchłam śmiechem. Nie ma to jak nazwać dziecko na cześć lodów, a co :P Mam nadzieję, że Algida wreszcie się odważy porozmawiać z Trey'em, mimo że nie daje im szans jako związek. Ale skoro chłopak nie patrzy na wygląd, to może akurat się nią zainteresuje? W końcu wydaje się być bardzo sympatyczna.
    Fajne i jakże pasujące pseudonimy tam nadają :D Ciekawe, czy Beatrice dorobi się własnego.
    Ach, nie mogę się już doczekać tego treningu - na pewno będzie się działo, ponieważ Viator zapowiada się na niezwykle wymagającego nauczyciela.
    Jestem coraz większą fanką tej historii, czyta się znakomicie, więc proszę nie każ mi znowu tak długo czekać na nowość!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie ma szans, by Algida odważyła się zrobić pierwszy krok i porozmawiać z Treyem... Ale Beatrice ma tendencję do wtykania nosa w nie swoje sprawy, więc za nią nie ręczę ^^
      Co do pseudonimów to nie wiem, jak myślisz, czy Trice dorobi się własnego? Czy wybija się z tłumu na tyle, by na niego zasłużyć? (:
      Dziękuję za komentarz i postaram się szybciej dodać nowy rozdział!

      Usuń
  6. A to w sumie ciekawe, czyją córką jest Bea. No i zaczynają się treningi, nie mogę się doczekać ;)
    Algida może okazać się ciekawą postacią, tak myślę. Ma potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz, cieszę się, że się podobało (:

      Usuń
  7. Fajnie, że Beatrice poznała w końcu kogoś normalnego. Chociaż z 2 stromy, czy ktoś normalny może mieć na imię Algida? ;> hehe ;D
    Podoba mi się to, że Bea tęskni za mamą mimo, że ta nic jej nie powiedziała o jej zdolnościach i o tym kim tak na prawdę jest ;) Przez to polubiłam ją jeszcze bardziej ;) MAm nadzieję, że jej mama się do niej odezwie, bo podejrzewam, że w Siedzibie Herosów się nie pojawi, bo uważa ich chyba za wrogów. przynajmniej tak wywnioskowałam ;)
    CZekam na indywidualny trening z Viatorem, który otrzymał ksywkę adekwatną do prawdy ;) chociaż tak naprawdę o tym nikt nie wie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nie była taka pewna, czy matka Trice nie pojawi się w Siedzibie (: W końcu czego się nie robi dla dzieci.
      Fajnie, że Ci się podobało!

      Usuń
  8. Jaka szkoda, że już dotarłam do końca! ;( ). Tym razem komentarz będzie trochę dłuższy ;)
    Bardzo sympatyczna ta nowa bohaterka;)Szkoda tylko, że taka nieśmiała, widać, że ma kompleksy i tuszuje to zabawną postawą. Ponieważ uważam, że Bea jest rozsądną i przyjacielską osobą na pewno pomoże swojej nowej koleżance wyjść z kompleksów;) Trey jest również bardzo miły jego szczere uśmiechy i u mnie wywołują banana na twarzy, hehe. Nic dziwnego, że Algidzie się spodobał.
    Mało Hermesa, ale co za dużo to nie zdrowo (szkoda, że sama się do tej zasady nie stosuję ;/).
    Przyznaję, że może nawet trochę egocentryczka z tej Bei, że od razu założyła, że Posejdon jest jej ojcem, ale faktem jest, że wynikać to może z jej niewiedzy;)ale powiedziała, że zna łacinę, więc zakładałam, ze i na mitologii się jako tako zna :p
    Brakowało mi wzmianki o stanie zdrowia Mike'a, z reakcji nowej wywnioskowałam, że nie jest dobrze.
    Teraz napiszę trochę os tronie wizualnej bloga. Szablon jest naprawdę uroczy. Bardzo dobrze tworzy nastrój twojego opowiadania, jest kobiecy a jednocześnie nie jest słodko-mdlący jak czasami zdarza się spotkać. Kolorystyka również mi bardzo odpowiada ( sama mam bloga w podobnych kolorach ;)). Czcionka jest czytelna i nie zlewa się z tłem, co jest niesamowicie ważne, bo nie męczy w trakcie czytania. Nie ma po prostu na co narzekać! I jak tu być przeciętnym polakiem? ;)
    Co do twojego stylu, to po prostu go uwielbiam, jest swobodny, ale nie zdarzają ci się wpadki językowe, a jeśli już coś wyłapałam, to nie miało znaczenia. Każdy popełnia błędy, ja sama robię ich całe hordy! Wierzę, więc, że wczuwając się w trakcie pisania w klimat sceny, ciężko jest wyłapywać stylistyczne wpadki. Zapewne mój komentarz jest stylistyczną katastrofą XD.
    Odniosę się teraz ogólnie do wykreowanych przez Ciebie bohaterów. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się Beatrice i Hermes. To ich przemyśleń, odczuć i emocji dostarczasz nam najwięcej. Trochę mi brakuje takich opisów w stosunku do innych ważnych postaci. O tym jak się aktualnie czują dowiaduję się z opisów Bei, albo Hermesa.
    Same postacie są bardzo ciekawe. Jak już kiedyś napisałam są to indywidua osobowe, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Każdy jest inny, ciekawy i wnosi swój niepowtarzalny urok do tego świata. Ciekawa jestem, czy mają one jakieś ukryte osobowości, coś co ukrywają pod maską uśmiechu? Czy są kimś innym gdy są sami,a nie wśród przyjaciół?
    Z akcją trochę gnałaś na przód, ale w tym rozdziale widać było, że zredukowałaś bieg na niższy. ( Nie naśladuj Hermesa alias Viatora :)). To wyjdzie na dobre gdyż będziesz mogła lepiej przedstawić bohaterów, nadać głębi ich relacjom. Bardzo spodobała mi się Algida. Przez to, że poświęciłaś jej trochę czasu, mogłaś lepiej oddać jej charakter.
    Wystarczy tego wymądrzania się, mam nadzieję, że nie przesadziłam ze swoimi przemyśleniami. Chciałam po po prostu wyrazić wszystko co nasunęło mi się podczas czytania. ;) Wiem, że brakuje tu ładu i składu, ale mam nadzieję, że nie przeraziłaś się czytając tą niezbyt cenną opinię ;)

    Cieszę, się, że mam szansę czytać taką fajną historię ;) Naprawdę mi się podoba i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to zmiana stylu pisania. Dodałaś opisy pomieszczeń i okolicy, na co zwrócono Ci uwagę na którejś z ocenialni, nawet czytałam ;)
    Rozdział ciekawy, podoba mi się nowa postać prawie pod każdym względem, z wyjątkiem imienia. Sama mam nietypowe, ale Algida to dla mnie przesada. Poza tym jeśli akcja kręci się za oceanem, to i lody powinny być tamtejsze. Nie mam pewności, czy tam również wszyscy zajadają się Algidami. Ale zapowiadasz, że dziewczyna będzie ważną postacią, więc nie będę się jej więcej czepiać. ;)
    Mam pewne podejrzenia, że Beatrice może być córką Nereusa (o zgrozo!), powinna odnaleźć matkę i popytać ją głębiej o tą sprawę xD
    Pozdrawiam i czekam na trening heroski z Hermesem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Byłam na twoim blogu już wcześniej i karcę się teraz w duchu, że nie zmusiłam się do przeczytania wtedy. Och, uwielbiam wszystko, co podchodzi pod mity greckie, a twoje opowiadanie ewidentnie zalicza się do tej kategorii. ;) Jestem ciekawa, czyją córką jest Beatrice... Swoją drogą, to dziwne, że tego nie wie. Nie jestem w temacie, więc nie jestem pewna, jak Herosi są w stanie ich odnaleźć. No cóż... Może przy następnych rozdziałach o tym napomnisz. ;)
    Muszę ci też przyznać, że piszesz dobrze. Interpunkcyjnie jest świetnie, zdarzają się tylko powtórzenia dość często. Prócz tego jest cud, miód i maliny (lub orzeszki, jak kto woli).
    Ciekawi mnie też postać Algidy. Jest bardzo optymistyczna i chyba utożsamiam się z nią w jakiś sposób. Polubiłam też Treya. ;) Ładnie by ze sobą wyglądali. ;)
    Już się nie mogę doczekać treningu z Hermesem ! ;)
    Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Blode.

    wladcy-zywiolow
    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha, Algida... Nie no, spoko. Są gusta i guściki. Mama tej dziewczyny musiała mieć do tego szalone poczucie humoru... :D Ale wracając do samej postaci - jest całkiem przyjemna, chyba ją polubiłam. Zobaczę jeszcze, jak rozwiniesz jej wątek, wtedy orzeknę ostatecznie, chociażby przed samą sobą :P Hm, trening z V./H. zapowiada się interesująco, nie mogę się doczekać ich pierwszej konfrontacji. Może facet da się jej poznać z nieco innej strony? Liczę na to.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny ten rozdział ;)
    Czyli jednak dodatkowe treningi będą i nikt nie ma słowa do powiedzenia. Ha, podoba mi się to! Pewnie ani jedno, ani drugie zbyt radośnie do tego nie podejdzie, ale jestem pewna, że wiele ciekawych rzeczy może z tego wyniknąć. W sumie to nie rozumiem czym Viator jej tak bardzo podpadł. Ja go tam polubiłam :)
    Dobrze, że telefon dziewczyny się znalazł i mogła zadzwonić do matki. Jeszcze lepiej by było, gdyby kobieta odebrała, ale chyba nie można mieć wszystkiego na raz. Liczę, że jednak kiedyś się spotkają i będą mogły spokojnie porozmawiać oraz wszystko sobie wyjaśnić.
    Oh, miałam niezły ubaw, gdy przeczytałam o tych wszystkich ksywkach i oczywiście samej Algidzie. Uh, ja nie wiem jak to ta dziewczyna znosi. W sumie to jej matka naprawdę musiała być nienormalna, skoro ośmieszyła dziecko takim bzdurnym imieniem. Niemniej jednak bardzo tą postać polubiłam i mam nadzieję, że raz na jakiś czas coś o niej wspomnisz.
    Fajnie, gdyby odważyłaby się i pogadała z chłopakiem, ale pewnie i tak tego nie zrobi. Chyba, że Beatrice ją wyręczy xD
    No nic, czekam na kolejny rozdział skoro ma się pojawić w nim trening.
    Pozdrawiam serdecznie!


    OdpowiedzUsuń
  13. Buhahhaa! Nie wierzę sama w to, że tak szybko udało mi się przeczytać. Serio, widząc , że jest 5 rozdziałów myślałam, że mi to z tydzień zajmie, bo zawsze tak mam, a tu niespodzianka taka. W sumie, to już wczoraj bym przeczytała wszystko, ale niestety po IV rozdziale miałam "SUpernatural" na TVN Siedem, więc musiałam się oderwać i tak oto jestem dzisiaj!
    Nie wiem od czego zacząć. Najpierw może tak.
    Jak najbardziej podoba mi się Twój pomysł na to opowiadanie. Jest niezwykle oryginalny. Ani razu nie spotkałam się z dziełem, które będzie bazowało na mitologii. A jako wielka wielbicielka mitologii oczywiście nie mogę przejść obok tego obojętnie. Oczywiście nie wiem czemu, ale czytając pierwsze rozdziały miałam wrażenie, że już kiedyś u Ciebie byłam. Zwłaszcza, gdy pisałaś o Hermesie i w tej sytuacji z bogami Olimpijskimi ( swoją drogą wspomniałaś o Atenie, a jam Ci Aneta, więc tak jakby moja patronka imiennicza! ;d ) Anyway, według mnie postać Hermesa bardzo dobrze została przez Ciebie wykreowana. Aczkolwiek w towarzystwie Bogów zdawał się być bardziej przystępny, jeśli chodzi o mnie. Bo wolę właśnie ten jego charakter, aniżeli takie oziębłe spoglądanie na Beatrice ( Beatrice? Czemu takie imię? Skojarzyło mi się oczywiście z Beatrycze, ukochaną Dantego ;d ).
    Ogólnie podoba mi się także to, iż zamieszczasz dużo humorystycznych scenek. Niby poważna sytuacja potrafi być przerwana przez coś zabawnego. Tak samo postać Mike'a... Doskonała! Aż się uśmiechałam, kiedy o nim czytałam. Po prostu taki rozmarzony zabawny gościu to coś dla mnie. Uwielbiam o takich czytać. I nie wiem czemu, ale uwielbiam właśnie takie postaci, które niby to zawsze żyją w swoim świecie, ale jak przyjdzie co do czego, to walczą ze złem itp, jak też zrobił Mike.
    Co jeszcze ?
    Na pewno także podoba mi się sposób, w jaki piszesz. Robisz to płynnie i lekko. nie ma trudności w czytaniu, wręcz tekst sam leci przed oczami. Czas wtedy tak szybko płynie, że nawet nie ma się pojęcia, że już doszło się do końca. I oczywiście wtedy pojawia się problem. Bo jeśli nie ma już nic więcej do nadrobienia, jak jest w tym przypadku, to oczywiście czuje się lekki niedosyt. W końcu najlepiej jest pochłonąć dobry tekst cały od razu, a nie czekać na kontynuację! ;d
    No, myślę, że jak na razie to tyle mogę Ci powiedzieć. W sumie zawsze tak mam, że jak przyjdzie mi pisać komentarz, to wszystko mi ucieka z głowy. A jak się gotuję do pisania, to oczywiście mam miliard pomysłów na to, co zawszeć w komentarzyku.;d Ehh...

    OdpowiedzUsuń
  14. Vaku super rozdział, bardzo mi się podobał:) I nie martw się nie dotrzymanym terminem wynagrodziłaś to przynajmniej mi:) Świetnie piszesz, czekam teraz na te treningi i fajnie, że wprowadziłaś nową postać, ciekawi mnie kto jest jej ojcem? Mam pewne podejrzenia, ale na razie zachowam je dla siebie pozdrawiam i zyczę weny :)
    kate38

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj :)

    Widzę, że zrobiłam sobie u Ciebie małą zaległość.. Właśnie zaczynam ją nadrabiać. Przepraszam Cię, ale ze mnie gapa! Jak możesz to powiadamiaj mnie o nowościach, bo rzadko kiedy spoglądam na listę, którą podsuwa mi blogspot z nowymi notkami ;D

    Co do samego rozdziału. Jest super, bardzo mi się podoba. W ogóle to zawsze podobało mi się, jak przedstawiałaś uczucia swoich bohaterów i klaszczę dla Ciebie na stojąco, bo wymyślić takie opowiadanie to nie lada wyczyn :) Podziwiam Cię też za to, że w poważną scenę potrafisz wcisnąć humorystyczne dodatki i wychodzi Ci to bardzo lekko ;D U Ciebie nie ma nudy! W dodatku Algida kojarzy mi się z lodami :) Ogólnie to jestem pozytywnie nastawiona do Twojego opowiadani i nie mogę się doczekać jak przebiegnie cały trening. Jak w ogóle to ukażesz :)

    Czekam na nowość! Przepraszam za chaotyczny komentarz, ale taki dzień dzisiaj ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  16. Trening z Heremesem, to będzie coś :D
    Rozbawiła mnie opinia Beatrice, że w Viatorze jest coś boskiego. No ciekawe dlaczego? Biedna, nawet nie wie, w co się wpakowała.
    A Algida... Ty to masz pomysły na imiona. Ale przyznam, że fajnie brzmi, no i córka Hefajstosa... Od razu skojarzyło mi się z Leo, w sumie Algida też wygadana i wiecznie uśmiechnięta jak on ;P

    A na koniec powiem, że zawsze jak czytam twoje rozdziały, to mam na ustach uśmiech. Jakoś tak bardzo lekko, zabawnie piszesz, że od razu humor mi się poprawia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć!
    Muzyka to Twoja pasja? Nie wyobrażasz sobie bez niej życia? A może chciałabyś poznać nowych, ciekawych wykonawców lub poczytać opinie innych na temat przeróżnych utworów? Jeśli tak to serdecznie zapraszam Cię na bloga namuzowani.blog.onet.pl ;)
    Jeśli oprócz muzyki kręcą się także filmy i książki to koniecznie wpadnij na true-villain.blog.pl! To luźny blog o wszystkim. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
    Przepraszam za spam, wiem, jak bardzo potrafi człowieka zirytować, ale myślę, że rozumiesz, iż czasem bez niego nie da się przekazać innym informacji o blogu. Jeśli uważasz to za stosowne, to skasuj komentarz zaraz po przeczytaniu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurcze, no! Przerywanie w takim momencie powinno być zabronione, ale pociesza mnie fakt, że następna notka będzie dotyczyła treningu z naszym kochanym Viatorem. :) I tak sobie myślę, że fajnie by było, gdyby ta wiadomość do matki narobiła dużo problemów. Ale... to ja i moja chora wyobraźnia. :P Pisz szybciutko next.

    Pozdrawiam
    [marionetki-nieswiadomosci]
    [the-way-u-lie]

    OdpowiedzUsuń
  19. Algida. Już ją lubię. Tylko przypomnę: Hades, Hefajstos, Hermes, moja trójca ulubieńców. Dwóch mam odhaczonych, został biedny Hades. To, że słodziaczek rządzi światem umarłych nie znaczy, że nie ma wrażliwej duszy poety, że nie kocha Persefony i w końcu może być całkiem szarmancki i niegłupi. Kocham gościa całą duszą.
    Algida ma fajne imię, naprawdę dziewczyna ma coś w sobie. Jak będę konsumować lody, to o niej pomyślę. Wręcz przepadam za postaciami potrafiącymi z kawałka metalu i obwodu zrobić zaawansowaną technicznie maszynerię. Choć Algida na razie takich rzeczy nie robi, to mam nadzieję, że się jeszcze wykaże.
    Stop. Tortilla wegetariańska i frytki? To się wzajemnie wyklucza. Kocham takie smaczki w tekstach :D .
    W ogóle to Bea się chyba nie zakocha w Hermesie, co? A Mike umrze? W końcu to obliczyłam XD.
    Tak się odwołam do poprzedniego rozdziału. Hermesik ma komóreczkę? A ja się pytam, gdzie są jego fikuśnie sandały?
    A ja Ciebie jeszcze nie pochwaliłam za styl pisania. To trzeba naprawić. Otóż masz niesamowity styl, taki lekki, humorystyczny, czyta się szybko przyjemnie. Niczego więcej mi nie potrzeba. :D .

    Przesyłam pozdrowienia z Torunia

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem zachwycona Twoim stylem. Jest dobry - ciekawy, wciągający.
    Piszesz świetnie.

    Do tego ta tematyka mitów, bogów, herosów. Uwielbiam!
    Przyznam, że interesuję się historią, zwłaszcza tą jej stroną - legendami czy mitami.

    Rozterki Algidy są urocze! Kocha Treya, ale nie ma odwagi mu tego powiedzieć. Oby nie było potem za późno. :))

    Pozdrawiam, Aeri.
    http://granice-iluzji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć :) Chciałam Cię zaprosić na mojego bloga http://iskierka-nadziei2.blogspot.com/ :) Byłoby mi bardzo miło, gdybyś pod nowym rozdziałem wyraziła swoją opinię w postaci komentarza :) A jeżeli blog bardziej Cię zaciekawi, dodała się do obserwatorów :) Pozdrawiam cieplutko (:

    OdpowiedzUsuń
  22. Przepraszam, ze tak późno! Wybacz mi, dobrze? Ale mam taki zapierdziel na studiach, że ledwie mam czas na posiłek i sen:(
    Ah, Viator - coraz bardziej go ubóstwiam,hehe. Mam nadzięję, że nie da zbyt mocnego wycisku dziewczynie, chociaż sie super zapowiada, wiesz?:)
    No ciekawe, czyją jest córką beatrice ( ok, nie spolszczyłam, hehe)Może Posejdona, może kogoś innego:)

    NO i ma nową koleżankę, w końcu nie bedzie sie taka osamotniona czuć.:)

    Pozdrawiam, i przepraszam za tak długą nieobecność na Twoim blogu:(

    Trzymaj sie cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty, nie ma sprawy! Sama mam mało czasu, więc podzielam twój ból. Ale cieszę się, iż znalazłaś czas, by coś naskrobać ^^
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  23. Witaj!
    Tak sobie weszłam na Twojego bloga, żeby zobaczyć, czy jest jakiś nowy rozdział, a tu nic. No dobra, miałam ochotę jeszcze raz przeczytać swój komentarz, a go nie ma. Na mojej twarzy wymalowało się wielkie zaskoczenie, bo byłam pewna, że komentowałam, ale cóż.. pewnie sobie postanowiłam, że zrobię to później i zapomniałam, jak zwykle. No nic, komentuję teraz, chociaż będzie krótko.
    Już lubię Algidę. Naprawdę, bardzo pozytywna postać. Z resztą wszystkie Twoje postaci są bardzo pozytywne. I Twój styl. Zauważyłam, że większość osób pisze teraz trochę tak aż za ciężko. W sensie, nawalą masę opisów i myślą, że jest ok. No dobra, to jest fajne, ale zależy też u kogo. Jak ktoś w 10 linijkach pisze o czymś nie mającym sensu, na dodatek używając wymyślnego słownictwa, to tekst się ciągnie i ciągnie. U Ciebie aż tylu opisów nie ma, ale jest dobrze, lekko i tak jak już pisałam - pozytywnie. Nie, żebym ja coś miała do opisów, wręcz przeciwnie. Lepiej, kiedy w znacznym stopniu przeważają nad dialogiem. Tylko trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. Ty wiesz i to mi się podoba. ;D
    Uhuhuhu, oczywiście nie mogę się doczekać tych treningów z Viatorem/Hermesem. Jejku, jeśli zamierzasz zawiesić to opowiadanie, to nie wiem, co Ci zrobię. Ono jest tak cudowne, oryginalne, że aż brak mi słów. Wiadomo, że Pani Wena nie zawsze jest wtedy, kiedy jej potrzeba i nie można pisać na siłę, ale to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. Stwierdzam to po tym, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a tylko na kilku blogach to mi się zdarza. Większość zlewa się z tłumem, ale nie Twoje. I chcę kolejny rozdział szybko!
    Pozdrawiam, Pralinee. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, kochana! :*
      Takie komentarze dają wielkiego kopa do pisania i przyznam, że mam już prawie skończony następny rozdział, który najpóźniej jutro się pojawi (:
      Strasznie mi miło, że opowiadanie Ci się podoba, co do stylu to staram się, by był lekki, ale nie za lekki i fajnie, że uważasz, że mi to wychodzi (:

      Usuń
  24. Algida to bardzo interesująca postać. Jest charakterna i przebojowa. Umie walczyć o swoje, nie poddaje się. DO tego ma plusa za słodkie imię, które kojarzy mi się z ... LODAMI ALGIDA! <3

    Fabuła jest wciągająca. Lubię mity i tym podobne toteż przyjemność sprawiało mi czytanie.

    Masz świetny styl, piszesz z ogromną lekkością. Jestem zachwycona Twoim talentem. Zdobyłaś moje serce już na samym początku opowieści a teraz tylko chcę więcej. :)

    Z niecierpliwością będę więc wypatrywać kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam, Naive.
    http://magic-of-elementals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Koleżanka Tristezza wraca do akcji i czyta Twoje rozdziały jak widzisz ^^ i znowu przeprasza Cię za opuszczenie i tutaj i tam :( Zwyczajnie bym nie wyrabiała...
    Nom, ale co będę smęcić ^^ Rozdział ciekawy, Algida ma zarąbiste imię <3 i córka z domu Hefajstosa, jako ważna postać, ciekawie, nie powiem ^^
    I ja chcę te treningi już xd i tak, bog, to całkiem trafne określenie co do Viatora... ciekawe dlaczego xd
    No dobra, to ja zabieram się za kolejny rozdzialik ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. Algida i Trey jednak dostaną swoją szansę, ale jeszcze o tym nie wiedzą. Miłe uczucie wiedzieć, że pojawi się jakiś romantyczny wątek w obliczu nadchodzącej wojny. Co do jedzenia też bym chciała tak mieć, nie trzeba by gotować. A Viator może okaże się całkiem dobrym nauczycielem… Ostatecznie nie taki diabeł straszny jak go malują :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Odnosząc się do tej notki pod rozdziałem, to sądzę, że nie ma czegoś takiego jak terminy w blogowaniu. Zarówno pisanie jak i czytanie powinno się odbywać wtedy, gdy ma się na to czas i ochotę.
    Tak jak już mówiłam, trochę dziecinnie to wszystko wychodzi, choćby imiona na część lodów. Mam wrażenie, że część tego opowiadania to takie totalne głupotki...

    OdpowiedzUsuń

Herosi